Na przełamanie - zapowiedź meczu Trefl Sopot - Anwil Włocławek

W niedzielę, potyczką Trefla Sopot z Anwilem Włocławek, zakończy się 2. kolejka Szóstek Tauron Basket Ligi w górnej hierarchii. Murowanym faworytem do zwycięstwa są podopieczni Karlisa Muiznieksa, wszak to oni przewodzą całej ligowej stawce, ale w szeregach Anwilu na pewno nie zabraknie ambicji i woli zwycięstwa.

W pierwszych meczach drugiej fazy sezonu zasadniczego zarówno Trefla Sopot, jak i Anwil Włocławek przegrały swoje pojedynki: ekipa Karlisa Muiznieksa poległa w wyjazdowym starciu z Energą Czarnymi Słupsk 83:88, zaś zespół z Kujaw uległ powracającemu do gry mistrzowi Polski, drużynie Asseco Prokomowi Gdynia, 61:82.

Tamten mecz był debiutem na ławce trenerskiej dla Krzysztofa Szablowskiego, który kilka dni wcześniej zastąpił na tym stanowisku zwolnionego Emira Mutapcicia. I choć polski szkoleniowiec próbował coś zmienić w grze włocławian, nie wyszło to najlepiej, lecz efekt końcowy można zrzucić na karb małej ilości czasu jaką dysponował. Spotkanie przeciwko Treflowi będzie toczyło się jednak w zupełnie innych okolicznościach: Corsley Edwards i spółka mieli cały tydzień na przygotowania i co najważniejsze: trenowali w pełnym składzie. - Do treningów wrócili ci, którzy ostatnio byli kontuzjowani, np. Dardan Berisha, inni złapali formę, m.in. ja czy Nick Lewis, więc na pewno zagramy bardziej kolektywnie - twierdzi wspomniany Amerykanin.

Sam lider Anwilu (w każdym meczu 16,8 punktu i 6,4 zbiórki) jest zdania, że zmiana na stanowisku szkoleniowca w dalszej perspektywie przyniesie zespołowi korzyści. - Coach Sziszi stara się z nami bardzo dużo rozmawiać, bo chce żebyśmy szybko wdrożyli do naszego systemu gry kilka nowinek. Podoba mi się to, że ciągle myśli nad nowymi rozwiązaniami taktycznymi - widać, że bardzo zależy mu na tym zespole - tłumaczy Edwards i zapowiada, że już w niedzielę będzie można oglądać odrodzony Anwilu. - Widzę postęp, który zrobiliśmy w ostatnim czasie. Kibicom to się może wydać dziwne, ale tak jest. Ostatnie kilka dni przepracowaliśmy niezwykle ciężko i uważam, że Trefl może się obawiać niedzielnego meczu.

W obozie z Trójmiasta nikt jednak nie obawia się potyczki z rywalem z Kujaw i to z kilku przyczyn: po pierwsze Łukasz Koszarek (16,4 punktu i 5 asyst) i spółka to w końcu mistrzowie sezonu zasadniczego, a po drugie - ostatnia potyczka z Anwilem zakończyła się dla sopocian bardzo korzystnym wynikiem 93:72, a kapitalne zawody rozegrał wówczas Adam Waczyński, który zdobył 19 punktów. - Na pewno nie zlekceważymy włocławian, bo to w dalszym ciągu to zespół, który ma graczy potrafiących przesądzać o losach meczów. Nie pamiętamy także o ostatnim przegranym meczu ligowym i jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do zbliżającej się konfrontacji - mówi polski rzucający.

Trefl, jeśli myśli o pokonaniu Anwilu, ma dwie opcji, z których jedną musi zrealizować: albo skupi się na całkowitym odcięciu od podań wymienionego wyżej Edwardsa, albo właśnie pozwoli rozwinąć skrzydła środkowemu "Rottweilerów" przy jednoczesnym zneutralizowaniu pozostałych koszykarzy, których umiejętności w ataku są sporo mniejsze. Taką drogę obrali ostatnio gdynianie i choć do przerwy Anwil potrafił nawiązać walkę, po zmianie stron gospodarze odjechali na kilkanaście oczek.

Trener Szablowski natomiast musi zwrócić baczną uwagę na środkowego Trefla, Johna Turka. Gdy sopocianom brakuje punktów spod kosza (a gdy słabo gra Turek to tak właśnie jest, bo drugi center Saulius Kuzminskas kompletnie nie ma formy), ich ofensywna taktyka traci sporo na wartości. Z tego założenia wyszli ostatnio w Słupsku i choć kapitalne spotkanie rozegrał Filip Dylewicz (21 oczek), ekipa Muiznieksa schodziła z parkietu hali Gryfii pokonana.

Spotkanie pomiędzy Treflem Sopot a Anwilem Włocławek rozpocznie się o godzinie 17:15 w niedzielę 4 marca w Ergo Arenie. Transmisję przeprowadzi TV PLK (na stronie PLK.pl).

Komentarze (0)