Można i bez trzech - relacja meczu Trefl Sopot - Anwil Włocławek

Pomimo tego, że w składzie Trefla Sopot zabrakło trzech podstawowych koszykarzy, ekipa prowadzona przez Karlisa Muiznieksa nie miała żadnych problemów z pokonaniem Anwilu Włocławek. Do zwycięstwa 88:67 gospodarzy poprowadził, zdobywając 29 oczek Filip Dylewicz, który dobre występy przeciwko Anwilowi może na stałe wpisać do swojego kalendarza.

Przed meczem Trefla Sopot z Anwilem Włocławek sporo mówiło się o tym, że na parkiecie prawdopodobnie nie pojawi się Łukasz Koszarek, który kilka dni wcześniej zachorował. Na domiar złego, w przededniu spotkania okazało się, że trener Karlis Muiznieks nie będzie mógł skorzystać także z dwójki innych podstawowych graczy: choroba dopadła także Łukasza Wiśniewskiego a mięsień naderwał John Turek.

W tej sytuacji większe szanse na zwycięstwo dawano gościom, którzy do Ergo Areny zawitali w bojowych nastrojach. Lider Anwilu, Corsley Edwards, zapowiadał w przedmeczowych wypowiedziach, że to raczej Trefl powinien obawiać się włocławian, a nie odwrotnie, a wszystko za sprawą nowinek, nad którymi ekipa z Kujaw pracowała w ostatnim tygodniu. Optymistycznego nastawienia nie zepsuła także informacja, że trener Krzysztof Szablowski nie będzie mógł skorzystać z Łukasza Majewskiego i Nicka Lewisa.

Do 11. minuty wydawało się, że Trefl nie będzie miał łatwej przeprawy, bowiem atak włocławian funkcjonował bardzo poprawnie - praktycznie wszyscy koszykarze punktowali w tej części spotkania i Anwil prowadził 23:22. Jak się jednak okazało - był to początek końca dobrej passy przyjezdnych, którzy w drugiej kwarcie zupełnie oddali pole do gry miejscowym. A ci skrzętnie to wykorzystali i wygrywając drugą kwartę 25:14, prowadzili do przerwy 47:35.

- Drużyna z Sopotu w obliczu trudnej sytuacji w jakiej się znalazła potrafiła rozegrać świetne zawody. Mojej drużynie zabrakło tego, czego nie brakowało drużynie z Sopotu, czyli maksymalnego zaangażowania i chęci wygrywania - stwierdził opiekun Anwilu, któremu w pewnych momentach meczu nie pozostawało nic innego jak unosić ręce ku górze w geście rozpaczy.

Włocławianie kompletnie nie potrafili sforsować obrony strefowej zaordynowanej przez Muiznieksa, zaś w obronie nie umieli poradzić sobie chociażby z grającym słabo w perspektywie całego sezonu Vonteego Cummingsem. W niedzielę Amerykanin spędził na parkiecie aż 36 minut i rozegrał bardzo dobre zawody - 13 oczek (5/6 z gry), cztery asysty i trzy zbiórki. - To był dla nas ciężki mecz, bo nie graliśmy w pełnym składzie. Brak trzech podstawowych zawodników spowodował jednak, że cała reszta inaczej podeszła do tego spotkania i wspięła się na wyższy poziom - powiedział Amerykanin.

To jednak nie on, a Filip Dylewicz okazał się liderem sopockiego zespołu. Doświadczony skrzydłowy zdobył aż 29 punktów, miał dziewięć zbiórek, a także trzy przechwyty. Z racji tego, że to już nie pierwsze takie spotkanie 32-letniego koszykarza przeciwko Anwilowi, śmiało można stwierdzić, że dobre występy przeciwko tej drużynie wpisał już na stałe do swojego kalendarza. Niewiele gorszy od swojego starszego kolegi był Adam Waczyński, zdobywca 23 oczek i sześciu zbiórek.

Grający z pasją i ambicją gospodarze nie pozwolili sobie ani na chwilę koncentracji w żadnym momencie spotkania. Anwil rękoma Seida Hajricia (16 oczek, sześć zbiórek), Dardana Berishy (15) oraz wspomnianego Edwardsa (11), próbował wrócić do gry po zmianie stron, ale nie był w stanie złapać nawet kilkupunktowego kontaktu. Nawet wtedy gdy w czwartej kwarcie sopocianie nie zdobyli żadnego punktu przez trzy minuty, rywale z Kujaw nie potrafili zbliżyć się na dystans, który pozwalał zachować nadzieje.

- Chciałbym podziękować moim graczom, którzy pokazali wyjątkowy charakter przez całe 40 minut i w obronie, i w ataku. Było to bardzo ważne bo przecież graliśmy bez trzech zawodników, a także przegraliśmy ostatni mecz - powiedział dumny trener Karlis Muiznikes.

Trefl Sopot - Anwil Włocławek 88:67 (22:21, 25:14, 16:11, 25:21)

Trefl: Dylewicz 29, Waczyński 23, Cummings 13, Kuzminskas 7, Mallet 6, Stefański 6, Fraś 2, Szymkiewicz 2

Anwil: Hajrić 16, Berisha 15, Szubarga 12, Edwards 11, Wołoszyn 7, Kinnard 5, Harrington 1, Allen 0, Sokołowski 0

Komentarze (3)
avatar
lewy7
5.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mi się już cierpliwość skończyła jeszcze w tym sezonie nie obejrzałem meczu Anwilu w TV całego bo to nie ma sensu ten zespół to jakiś żart grają zbyt indywidualnie zapewniam was że każdy mecz Czytaj całość