O Anwilu Włocławek można powiedzieć w tym sezonie dużo rzeczy, które będą przeciwstawne, a wszystko dlatego, że zawodnicy z Kujaw raz potrafią zagrać wybitnie, a w kolejnym spotkaniu zupełnie oddać pole do gry rywalom. Jednocześnie jednak nie da się nie zauważyć, że włocławianie jako jedni z nielicznych zespołów w Tauron Basket Lidze mają receptę na Energę Czarnych Słupsk. W trzeciej kolejce Anwil pokonał koszykarzy z Pomorza 81:72, zaś tuż przed świętami w Hali Mistrzów było 93:87.
Liderem, który poprowadził "Rottweilery" do tych dwóch sukcesów był oczywiście amerykański środkowy Corsley Edwards. W pierwszym spotkaniu 33-latek zdobył 19, a w drugim aż 22 punkty, wymuszając przy tym aż 18 przewinień w obu spotkaniach. Nie byłoby jednak zwycięstw Anwilu gdyby nie inni zawodnicy: bardzo dobrze przeciwko słupszczanom radzili sobie także Dardan Berisha (średnio 15 punktów), Krzysztof Szubarga (15,5 punktu) oraz John Allen (13 oczek). Tym samym to nie tylko skuteczna postawa Edwardsa, ale kombinacja walorów Amerykanina z dobrą grą na obwodzie dała Anwilowi dwa zwycięstwa.
Gdyby jednak przyznawać indywidualne nagrody biorąc pod uwagę również graczy ze Słupska i nie bacząc przy tym na to, że Czarni dwukrotnie przegrywali, murowanym faworytem do tytułu MVP tej rywalizacji byłby Darnell Hinson. Średnia amerykańskiego rzucającego z obydwu meczów to 24,5 punktu. Skuteczna gra 32-latka nie przełożyła się jednak na zwycięstwa, gdyż do pełni szczęścia brakowało wsparcia ze strony kolegów. Co prawda we Włocławku świetnie radził sobie również Stanley Burrell, który zdobył 26 oczek, ale słabiej zagrali wówczas środkowi Czarnych.
Od tamtego czasu wiele się jednak zmieniło. Anwil po kilku słabych meczach stał się nagle zupełnym przeciętniakiem na tle czołowych ekip w kraju, a Energa Czarni wielokrotnie pokazywali, że ciężka praca zawsze przeradza się w sukcesy. Tak przynajmniej było do zeszłego tygodnia, bowiem miniona kolejka sprawiła, że utarte slogany znowu trzeba odłożyć na bok. Włocławianie w kapitalnym stylu pokonali Zastal Zielona Góra 88:72, choć goście wydawali się być stuprocentowym kandydatem do wygranej, zaś ekipa Dainiusa Adomaitisa na własną prośbę uległa w starciu z Asseco Prokomem w Gdyni (84:92), pomimo tego, że na trzy minuty przed końcem prowadziła różnicą dziewięciu punktów.
To wszystko sprawia, że w niedzielnym meczu każdy scenariusz jest możliwy, a bardzo dużo będzie zależeć od dyspozycji dnia i kwestii psychologicznych. Koszykarze Krzysztofa Szablowskiego jak jeden mąż powtarzają, że to zeszłoweekendowe zwycięstwo odblokowało ich mentalnie i teraz zamierzają grać w ten sposób do końca sezonu. Natomiast litewski szkoleniowiec słupszczan podkreśla, że tak słabe spotkanie, jak to z Gdyni, jego podopiecznym nie przydarzy się drugi z rzędu.
Bardzo dużym atutem Energi Czarnych jest głębia składu, bo choć czołowe role odgrywają Burrell i Hinson, to jednak istotną cegiełkę dokładają także gracze drugiego planu: Scott Morrison, Mantas Cesnauskis, Paweł Kikowski czy Paweł Leończyk. Trener Szablowski również może rotować pomiędzy kilkoma zawodnikami bez uszczerbku na jakości gry, co pokazał ostatni mecz z Zastalem. Anwil rozdał wówczas aż 21 asyst, a bardzo dobrze zagrali chociażby Lawrence Kinnard czy Seid Hajrić. Dodatkowo, po ostatnich kontuzjach do gry przed meczem ze słupszczanami wracają Łukasz Majewski i Nick Lewis, więc wachlarz możliwości zwiększy się jeszcze bardziej.
Mecz między Energą Czarnymi a Anwilem rozegrany zostanie 18 marca o godz. 18:00 w Hali Gryfia. Radiową transmisję ze spotkania przeprowadzi słupski portal gp24.pl oraz włocławskie Radio Gra.
Anwil po raz trzeci? - zapowiedź meczu Energa Czarni Słupsk - Anwil Włocławek
To, że Energa Czarni Słupsk przegrali w ostatniej kolejce z mistrzem Polski, a Anwil Włocławek przełamał się wygrywając z Zastalem, nie będzie miało w niedzielny wieczór żadnego znaczenia. Tak samo jak fakt, że w dotychczasowych spotkaniach obu ekip dwukrotnie lepsi byli koszykarze z Kujaw. W Hali Gryfia kibiców czekają wielkie emocje.
Źródło artykułu: