Mężczyznę poznaje się po tym jak kończy - rozmowa z Markiem Piechowiczem, koszykarzem Siarki Jezioro Tarnobrzeg

Siarka Jezioro Tarnobrzeg po fantastycznej czwartej kwarcie pokonała na własnym parkiecie Śląsk Wrocław. Tym samym zespół z Podkarpacia nadal liczy się w walce o awans do play off.

Kamil Górniak: Stał się cud w Tarnobrzegu.

Marek Piechowicz: Nie nazwałbym tak tego. Wygraliśmy to spotkanie, w którym według mnie byliśmy po prostu lepsi.

W 31. minucie przegrywaliście różnicą 15 oczek i mało kto chyba wierzył, że będziecie w stanie wygrać ten pojedynek.

- Na początku drugiej kwarty prowadziliśmy także różnicą 15 punktów, a do przerwy był remis. Tak to jakoś wyszło. Na drugą połowę wyszliśmy pokazać, że jesteśmy lepsi, pomimo tego, że Śląsk był niezwykle skuteczny w tym meczu. Można powiedzieć, że grali na rewelacyjnej skuteczności w drugiej i trzeciej kwarcie. Za trzy to trafili chyba wszystko, co było możliwe.

Mecz miał dwa oblicza. W pierwszej kwarcie zagraliście dobrze w obronie, a potem przez dwie kolejne odsłony straciliście aż 62 punkty. To bardzo dużo.

- Mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna. Końcówkę zagraliśmy wyjątkowo dobrze. Pomogła nam w tym tarnobrzeska publiczność. Zadbali o dobrą atmosferę. Czuliśmy to.

Daliście popis w tej czwartej kwarcie. Przez osiem minut zdobyliście bodajże 20 punktów i nie straciliście ani jednego.

- To chyba nie wymaga komentarza (śmiech).

To zwycięstwo było wam bardzo potrzebne i jest niezwykle ważne.

- Zgadza się. Myślę, że dzięki temu dostaliśmy trochę świeżości do szatni. Teraz będziemy mogli skuteczniej pobić się o ten awans do play off.

Udana rehabilitacja za przykre porażki z Kotwicą i Polpharmą.

- Dokładnie. To przykre porażki. Szkoda ich. W porównaniu do tych potyczek teraz byliśmy zupełnie inną drużyną. Graliśmy zdecydowanie inaczej.

Ta czwarta kwarta była chyba jedną z lepszych, jak nie najlepszą w waszym wykonaniu. Taką waszą grę chciałby oglądać zarówno trener jaki i kibice. Było po prostu kapitalnie.

- Można powiedzieć, że zagraliśmy kapitalnie. Śląsk zdecydował się w tej ostatniej części zawodów podwajać w obronie Millera. Prawie cały czas dwóch graczy Śląska pilnowało go. Miller musiał podawać i było sporo otwartych pozycji. W tym meczu mieliśmy sporo asyst. Piłka często chodziła jak po sznurku. Karnowski z Doaksem wymieniali sporo podań. Wykorzystywaliśmy przewagę.

Dla ciebie ta potyczka zaczęła się chyba dopiero w drugiej połowie.

- Ostatnio u mnie jakoś dziwnie z rzutem. Może to przez zmęczenie.

Teraz gracie u siebie z Politechniką. Staniecie przed szansą na kolejne zwycięstwo, tym bardziej, że źle się dzieje w klubie z Warszawy.

- Wolałbym wygrać w równej walce, na parkiecie a nie walkowerem. Politechnika jest troszkę słabsza niż Śląsk. Jeśli zagramy tak jak z ekipą z Wrocławia, to o zwycięstwo nie będziemy musieli się martwić. Potrzeba będzie chyba jedynie nieco więcej skuteczności. Myślę, że nie będzie problemu z wygraną.

Komentarze (0)