Sopocianie odzyskają twarz? - zapowiedź meczu Trefl Sopot - Energa Czarni Słupsk

Po bolesnej, upokarzającej porażce z mistrzem Polski Trefl Sopot spadł na drugie miejsce. Czy w kolejnych derbach Pomorza podopieczni Karlisa Muiznieksa odzyskają twarz? Energa Czarni Słupsk w tym sezonie już dwukrotnie zatrzymali zespół z Trójmiasta, ale miało to miejsce wyłącznie u siebie.

Smaku zwycięstwa słupszczanie nie zaznali od początku marca, kiedy to na własnym parkiecie udało im się zatrzymać i ówczesnego lidera Tauron Basket Ligi Trefla Sopot, i wicemistrza Polski PGE Turów Zgorzelec. Energa Czarni w tabeli rozgrywek zbliżyli się do klubu z Trójmiasta, ale po znakomitym starcie w drugi etap z brązowych medalistów uszło powietrze.

Podopieczni Dainiusa Adomaitisa przegrali trzy ostatnie mecze, wskutek czego plany trzeba było zweryfikować. Zatem nowym celem "Czarnych Panter" jest przede wszystkim obrona miejsca, bo tuż za ich plecami znajduje się Anwil Włocławek, a Zastal Zielona Góra i PGE Turów Zgorzelec wcale nie mają tak wielkiej straty.

Najlepsza drużyna sezonu zasadniczego w drugim etapie doznała dwóch porażek - obu w wyjazdowych konfrontacjach derbowych. Sopocianie najpierw ulegli w słupskiej hali Gryfia właśnie Enerdze Czarnym, a ostatnio doznali sromotnej klęski z rąk mistrzów Polski. Mało tego, Asseco Prokom Gdynia zepchnął żółto-czarnych na drugie miejsce w Tauron Basket Lidze.

Nic dziwnego, że w obozie sopocian panuje mobilizacja. Zawodnicy Karlisa Muiznieksa długo utrzymywali wysoką formę, byli poza zasięgiem reszty stawki, ale od pewnego czasu nie są tak błystkotliwi. Zwycięstwa też przychodzą im z większym trudem. Niewiele zabrakło, by dwa punkty z Ergo Areny wywiózł zielonogórski Zastal. Trudy rozgrywek powoli dają się we znaki Treflowi, choć nadal to ścisła krajowa czołówka. A u siebie niemal nietykalna. Lepszym domowym bilansem może się pochwalić tylko rywal zza miedzy, ale on rozegrał dotąd tylko trzy mecze.

Ale statystyki to jedno, a rzeczywistość to drugie. Derby Pomorza rządzą się swoimi prawami, chociaż w tym sezonie mamy jedną klasyczną przypadłość - wygrane inkasują gospodarze. Dlatego też faworytem sobotniego starcia są sopocianie. Zwłaszcza że Ergo Arena urosła do rangi twierdzy, z której punkty wywieźć szalenie trudno.

Inna sprawa, że za Treflem przemawia i forma, i potencjał. Nie ma co owijać w bawełnę - spadek dyspozycji w przypadku graczy Muiznieksa nie jest tak wyraźny, nie można nawet stwierdzić, że to długofalowy kryzys. Być może to po prostu chwilowa zadyszka, co zdarza się każdemu.

Bez cienia wątpliwości żółto-czarni mają za to zdecydowanie lepszy skład. Różnicę robią zwłaszcza Polacy. Trefl posiada klasowych graczy z doświadczonym rozgrywającym Łukaszem Koszarkiem na czele. Silnym punktem tego zespołu jest też podkoszowy John Turek, na którego na próżno szukać odpowiedzi u gości. Bo David Weaver do czołówki środkowych TBL się nie zalicza.

W tym sezonie słupszczanie nie mają gwiazd, stanowią raczej zgrany kolektyw, który jednak pewnego progu nie jest w stanie przekroczyć. Stanley Burrell nie jest bowiem tak wybitnym koszykarzem jak jego poprzednik Jerel Blassingame, zaś Darnell Hinson  jest o wiele bardziej chimeryczny niż Cameron Bennerman. Niemniej "Czarnych Panter" nigdy nie można lekceważyć, bo przeważnie są doskonale przygotowani taktycznie, w efekcie stanowią zagrożenie właściwie dla każdego przeciwnika. Nie da się jednak ukryć, że brakuje im nieco ofensywnych możliwości.

Początek spotkania w sobotę o godz. 18.

Źródło artykułu: