Zwycięska gonitwa - relacja z meczu Znicz Basket - MKS Dąbrowa Górnicza

Gonili i dogonili. Przez większą część spotkania prowadzili dąbrowianie, ale dobra postawa pruszkowian w czwartej kwarcie i jeszcze lepsza w dogrywce zagwarantowała im zasłużone zwycięstwo.

Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy pewnie weszli w mecz. Jednak już po 1,5 minuty przytrafił im się opłakany w skutkach przestój, który wykorzystali dąbrowianie. Między innymi dwie trójki i niemoc własnych zawodników zmusiła trenera Michała Spychałę do wzięcia czasu (4:13). Nie sprawił on, że oblicze zawodników Znicza zmieniło się diametralnie, ale nie pozwolili już swoim rywalom na tak szybkie budowanie przewagi. Markowi Szumełdzie-Krzyckiemu i Przemysławowi Szymańskiemu udało się zniwelować straty z dwunastu do siedmiu punktów, więc sytuacja pruszkowian poprawiła się, lecz nie na tyle, by myśleć o doprowadzeniu do remisu w premierowej odsłonie, gdyż czas płynął nieubłaganie.

Walka o remis zaczęła się wraz z gwizdkiem rozpoczynającym drugą kwartę. Po szybkim ataku, wykończonym przez Szumełdę-Krzyckiego straty zostały zniwelowane do zaledwie trzech punktów. Gospodarze cały czas starali się doprowadzić do upragnionego remisu, więc naciskali na dąbrowian, którzy w miarę rozgrywania kolejnych akcji wydawali się "pękać". Po trójce Andrzeja Misiewicza na tablicy wyników pojawił się remis 28:28. Jednak MKS szybko uspokoił sytuację dzięki dwóm wolnym Michała Wołoszyna, za którymi poszły kolejne trafienia. I tak remis odszedł w niepamięć, a przewaga gości wynosiła sześć "oczek". Gra była zacięta, a koszykarze obu zespołów ambitnie walczyli w każdej akcji. Przyniosło to efekt w postaci ponownego remisu, który przypieczętował celną dobitką Szumełda-Krzycki (38:38). Scenariusz po poprzednim remisie nie powtórzył się, gdyż Zagłębiacy zdołali wypracować tylko trzypunktową przewagę.

Powrót z szatni na parkiet okazał się trochę nerwowy w wykonaniu obu ekip, które popełniały błędy, a w ich szeregach nie brakowało niedokładności. Przez to w pierwszych dwóch minutach wpadły tylko cztery rzuty, w tym dwa wolne. Lepiej radzili sobie goście, którzy trafiali, a ich rywale nie mogli pochwalić się celnością. Po 2,5 minutach niemoc pruszkowian przełamał Szymański, który był jedynym punktującym zawodnikiem Znicza w tej odsłonie (47:55). Przewaga dąbrowian utrzymywała się, a gospodarze nie byli w stanie zniwelować jej poniżej ośmiu punktów. W ostatnich sekundach odsłony MKS stracił piłkę, a Adrian Suliński próbował jeszcze trafić za trzy, ale nie udało mu się. Przed ostatnią regulaminową częścią gry Znicz przegrywał 54:63.

Czwarta kwarta rozpoczęła się niezbyt dobrze dla gospodarzy, bo rzut Misiewicza spotkał się z blokiem Wołoszyna. Jednak zbiórka pruszkowskiego koszykarza i celna dwójka były oznaką, że gospodarze potrafią radzić sobie w trudnych sytuacjach, więc mogą jeszcze zagrozić rywalom, a nawet wygrać spotkanie. Po niespełna trzech minutach gry Łukasz Szczypka złapał piąte przewinienie, więc musiał opuścić boisko. Trener Wojciech Wieczorek zdecydował się wziąć czas 1,5 minuty później, a gospodarze nadal atakowali i walczyli o doprowadzenie do remisu. Cztery punkty Misiewicza zmusiły Wieczorka do wzięcia drugiej przerwy, gdyż przewaga jego drużyny wynosiła już tylko trzy "oczka". Szymański i Misiewicz napędzali grę Znicza, zdobywając punkty. Natomiast MKS został znów osłabiony, za pięć fauli boisko musiał opuścić Paweł Zmarlak. Na 50 sekund przed końcem Szumełda-Krzycki doprowadził do remisu (71:71). Akcja 2+1 Wołoszyna uspokoiła trochę nastroje w dąbrowskim zespole, a trener Spychała wziął czas. Do końcowej syreny gra toczyła się generalnie według celnych lub nie rzutów wolnych. Punkty z gry, czyli wsad Szymańskiego i lay-up Alana Czujkowskiego, zadecydowały o doprowadzeniu do dogrywki (78:78).

Dogrywka rozpoczęła się od trafienia Rafała Kulikowskiego. Potem celnie rzucali już tylko gospodarze, którzy ambicją doprowadzili do dodatkowej odsłony i nie zamierzali wypuścić zwycięstwa z rąk. Po dziewięciu punktach i na dwie minuty przed końcem Wieczorek zdecydował się wziąć czas. Za pięć fauli boisko musiał opuścić Krzysztof Morawiec, a Łukasz Grzegorzewski starał się ratować sytuację MKS-u celnymi wolnymi w liczbie trzech, ale mógł tylko minimalnie poprawić obraz gry MKS-u. Gospodarze zasłużenie wygrali 90:83.

MKS Znicz Basket Pruszków - MKS Dąbrowa Górnicza d. 90:83 (17:24, 24:20, 13:19, 24:15, d. 12:5)

Znicz: Szymański 26, Szumełda-Krzycki 22, Misiewicz 17 (16 zb), Czujkowski 8, Bonarek 8, Czubek 4, Suliński 3, Matuszewski 2.

MKS: Wołoszyn 22, Szczypka 14, Zmarlak 12, Grochowski 10, Grzegorzewski 8, Kulikowski 8, Morawiec 5, Piechowicz 4, Zawadzki 0.

Komentarze (1)
avatar
birdman
31.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kapitalny mecz :) Nie szło Zniczowi Basket ale co nas nie zabije... :) Kapitalna walka na deskach Miśka (16 zbiórek) do tego kolejne rewelacyjne zawody Glizdy (26 punktów), no i na koniec decyd Czytaj całość