A już zdawało się wszystkim, że mistrzowie Polski znowu wyrastają ponad resztę adwersarzy. Mimo że Asseco Prokom Gdynia poległ w Winnym Grodzie w stylu mizernym, to od tamtego czasu wzniósł się na wyżyny. Bo odprawił z kwitkiem i brązowych medalistów Energę Czarnych Słupsk, i wicemistrzów Polski PGE Turów Zgorzelec. Wisienką na torcie było jednak derbowe zwycięstwo nad Treflem Sopot. Być może komplementy w stronę drużyny Andrzeja Adamka nie płynęłyby strumieniami, gdyby nie absolutna dominacja nad ówczesnym liderem Tauron Basket Ligi.
Z piedestału gdynian zepchnął... Anwil. W klubie z Kujaw w tym sezonie było interesująco z wielu przyczyn, ale nie można było włocławianom odmówić potencjału. Długo marnowanego, a właściwie niewykorzystanego. Niemniej w ostatniej serii spotkań "Rottweilery" w Hali Mistrzów zatrzymały żółto-niebieskich. Zatrzymały wręcz dosłownie, bo przeciwnik zdobył tylko 55 punktów. Tym samym po raz drugi w drugim etapie przekonaliśmy się, iż Asseco Prokom nie jest nietykalny. Wręcz przeciwnie.
Ale w środę wszystko obróci się przeciwko przyjezdnym. Gdyby nie potknięcie Asseco Prokomu we Włocławku, nastroje u mistrza Polski z pewnością byłyby inne. A tak panuje spora mobilizacja, bo zespół został - tradycyjnie przez rywala zza miedzy - zepchnięty na drugie miejsce. Mało tego, by pokonać przeciwnika Adamek będzie mógł skorzystać z umiejętności niedawno pozyskanego, utalentowanego Mateusza Ponitki. Co najistotniejsze, dochodzi do tego przewaga parkietu.
- Nie mogę się już doczekać mojego debiutu w składzie Asseco Prokom, a szczególnie meczu przed naszymi kibicami. Jeśli trener uzna tylko, że jestem już gotowy aby znaleźć się w składzie to będzie to dla mnie bardzo duże wyróżnienie. Chcę poczuć tę atmosferę, sala Koło w Warszawie, w której grałem dotychczas w barwach Politechniki jest innym obiektem niż ten w Gdyni. Przede mną bardzo ciekawa perspektywa i mam nadzieję, że przeżyję to już w najbliższym czasie - przyznał na łamach oficjalnej strony klubu niespełna 19-letni zawodnik.
Ale to Zastal jest w nielicznym gronie ekip, które sprowadziły do parteru Asseco Prokom. W pierwszym spotkaniu w Zielonej Górze podopieczni Mihailo Uvalina udzielili mistrzowi lekcji. Lekcji pokory. Niemal doskonale poukładana drużyna z Walterem Hodgem w roli niezastąpionego lidera wygrała niespodziewanie z teamem z Gdyni. I to zwyciężyła z ogromną łatwością.
Po rozegraniu kilku kolejek, lekkim załamaniu w zielonogórskiej machinie, Zastal nie przestaje piąć się w górę w tabeli. Już teraz gracze Uvalina są na czwartym miejscu, a ich strata do poprzedzających Asseco Prokomu i Anwilu Włocławek jest niewielka. W przypadku triumfu w nadmorskim kurorcie na pewno wskoczą na ligowe podium. A jeśli potkną się również włocławianie, to przed nimi znajdzie się tylko Trefl Sopot.
Zatem zielonogórzanie mają o co walczyć. A że ich forma jest naprawdę dobra, w zespole panuje sprzyjająca atmosfera, to w Gdyni możemy oczekiwać interesującego widowiska. Jeśli gościom uda się choćby częściowo ograniczyć poczynania Donatasa Motiejunasa i Jerela Blassingame'a, to wygrana będzie w ich zasięgu. Tyle że zamiary trzeba przekuć w czyny. To już zdecydowanie trudniejsze wyzwanie. Początek meczu w środę o godz. 19.30.