Spotkanie lepiej otworzyli gospodarze, którzy po kilku indywidualnych akcjach objęli prowadzenie 7:2. Obrona Andreja Urlep dała się jednak szybko we znaki koszykarzom Wojciecha Kamińskiego . Po kilku zerwanych atakach miejscowi nie tylko stracili przewagę, ale też całkowicie oddali pole rywalom, wśród których sprawy w swoje ręce wzięli J. J. Montgomery i Rafał Bigus . To właśnie dzięki tym graczom AZS odskoczył na 5 "oczek". Polpharmę z letargu przebudził dopiero pod koniec kwarty Michael Hicks , który po wejściu na parkiet z ławki wprowadził nieco ożywienia w poczynania Farmaceutów. Za sprawą amerykańskiego snajpera gospodarze nie tracili do rywala dystansu.
Początek drugiej odsłony to zdecydowana dominacja gości. Rewelacyjnie na dystansie spisywał się ten, który jeszcze w ubiegłym sezonie reprezentował barwy Kociewskich Diabłów, Marcin Dutkiewicz. Kiedy natomiast za zdobywanie punktów zabrał się także George Reese, Akademicy odskoczyli rywalowi na 13 punktów. Gospodarzom nie po raz pierwszy w tym sezonie brakowało przede wszystkim pomysłu w ataku. O ich bezradności może świadczyć fakt, że na obwodzie przez moment brylował… Jeremy Simmons, który nominalnie pełni rolę środkowego bądź silnego skrzydłowego. Z minuty na minutę kryzys Polpharmy się pogłębiał, w rezultacie czego po pierwszej połowie miejscowi przegrywali już 17 punktami i absolutnie nic nie zapowiadało, by ten scenariusz mógł ulec metamorfozie.
- Zwyczajnie przespaliśmy drugą odsłonę. Kiedy mogliśmy dogonić rywala, pudłowaliśmy z otwartych pozycji - przyznał po tym spotkaniu trener Kamiński.
Miejscowi po zimnym prysznicu przebudzili się jednak nieco na początku trzeciej partii. Dynamiczne akcje Simmonsa i kompletnie bezproduktywnego w pierwszej połowie Brandona Hazzarda sprawiły, że zespół trenera Kamińskiego zniwelował stratę do 9 "oczek". Akademicy mogli jednak liczyć tego dnia na Reese'a, a także harującego na obwodzie Igora Milicicia. Mimo przebłysków teamu z Kociewia, to koszaliński zespół całkowicie kontrolował wydarzenia na parkiecie i przed finalną partią miał 12 punktów przewagi.
Ostatnia partia nie wniosła do gry już nic nowego. Zespół trenera Urlepa umiejętnie prowadził grę w ataku, przy czym mocno ograniczył również zakusy Polpharmy w tym elemencie. Gospodarze zdołali co prawda nawiązać z rywalem wyrównaną walkę w tej części meczu, jednak to marne pocieszenie, bowiem po raz kolejny w tym sezonie udowodnili, że nie zasługują na grę w play offach.
Akademicy potwierdzili natomiast, że ich dyspozycja przed decydującą fazą sezonu jest bardzo wysoka. Zwycięstwo nad Polpharmą było ich ósmą wygraną z rzędu. - Nie chcieliśmy przerywać naszej zwycięskiej passy. Udało się tego dokonać dzięki skutecznej obronie - przyznał po tym pojedynku trener Urlep.
Jeżeli jego zawodnicy utrzymają znakomitą dyspozycję w kolejnym etapie rozgrywek, na pewno mają spore szanse, by zwojować coś więcej, niż tylko awans do czołowej ósemki ligi.
Polpharma Starogard Gdański - AZS Koszalin 74:87 (17:18, 16:31, 19:17, 22:21)
Polpharma: Jeremy Simmons 16, Grzegorz Arabas 15, Tomasz Śnieg 12, Daniel Wall 9, Michael Hicks 9, Brandon Hazzard 7, Piotr Dąbrowski 2, Marcin Nowakowski 2, Adam Metelski 2, Łukasz Paul 0.
AZS: George Reese 20, Marcin Dutkiewicz 14, Igor Milicić 13, Callistus Eziukwu 13, Jeremy Montgomery 9, Rafał Bigus 7, Kamil Łączyński 6, Piotr Pamuła 5, Mateusz Jarmakowicz 0.