Każdy wniósł coś do zespołu - rozmowa z Adamem Wójcikiem, kapitanem Śląska Wrocław

Adam Wójcik w piątek ukończył 42 lata, ale wciąż prezentuje nieprzeciętne umiejętności. Jest niezwykle cennym zawodnikiem w rotacji trenera Miodraga Rajkovicia. W poniedziałek on i jego koledzy sprawili niespodziankę, pokonując na wyjeździe Trefla Sopot 86:78 w pierwszym meczu ćwierćfinałowym.

Karol Wasiek: Jakie to uczucie znów wrócić do hali 100-lecia, w której święcił pan największe triumfy z Prokomem Treflem Sopot?

Adam Wójcik: Zawsze będę miał miłe wspomnienia stąd. Spędziłem tutaj trzy sezony. Bardzo fajna atmosfera. Pamiętam kibiców oraz ludzi, z którymi dobrze mi się współpracowało. Wraca sentyment, zawsze miło jest mi tutaj wracać.

Rozpoczął pan nieco nieudanie to spotkanie, gdyż po czterech minutach miał Pan już dwa faule.

- Czasami tak bywa, ale mamy długą ławkę i każdy wie co ma robić na parkiecie. Czasami lepiej sfaulować niż pozwolić przeciwnikowi rzucić łatwe dwa punkty. Trener też zadecyduje, że będzie dużo rotacji w zespole i tak dzisiaj było, każdy dostał swoje minuty i wniósł coś do zespołu.

Czy siedem trafień z dystansu w pierwszej połowie było kluczem do zwycięstwa?

- Ciężko powiedzieć, jesteśmy zespołem który potrafi dobrze rzucać za trzy punkty, dzisiaj byliśmy w dobrej dyspozycji i jeżeli jest taka okazja to trzeba ją wykorzystać, bo później lepszej można nie mieć. Jeśli zespół Trefla cofnął się tak bardzo pod kosz i zacieśnił strefę podkoszową, pojawiły się pozycje do rzutów za trzy punkty.

Czwartą kwartę rozpoczynaliście prowadząc 10 punktami, jednak w samej końcówce rywalom udało się was niemal dogonić. Czego w tym momencie zabrakło zespołowi Śląska?

- Zrobiliśmy za dużo strat w ofensywie i pozwoliliśmy na zbyt szybkie straty punktów. Tutaj widziałbym problem, że nie przytrzymywaliśmy dość długo piłki, albo nie wymusiliśmy sytuacji w których rywale faulowaliby nas, po czym mielibyśmy rzuty wolne. Chcieliśmy jak najszybciej przejść na drugą połowę i z tego były straty i wdarł się niepotrzebny chaos.

W poniedziałek zrobiliście taki pierwszy krok w kierunku półfinałów.

- Przed nami jeszcze długa droga. Na razie cieszymy się, robimy swoje - krok po kroku i chcemy wygrać każdy mecz. Nie raz o tym mówiliśmy, wiadomo że Trefl jest faworytem tej serii, ale my nie poddajemy się i będziemy robić wszystko, by uprzykrzyć Treflowi nieco życia.

Co teraz zawodnicy Śląska muszą zrobić, by kontynuować serię zwycięstw z Treflem na wyjeździe?

- Spodziewamy się, że w środę będzie zdecydowanie cięższy mecz. Każdy będzie chciał iść za ciosem, gdyż teraz to my mamy przewagę boiska w serii a nie Trefl. Jednak cokolwiek by się nie stało będą jeszcze dwa mecze we Wrocławiu.

W piątek ukończył pan 42 lata. Patrząc na pana dotychczasową formę w tym sezonie to jest ona godna podziwu. Jest pan wzorem do naśladowania dla wrocławskiej młodzieży, której w waszym zespole nie brakuje.

- Dziękuję bardzo. Dbam o formę codziennie. Gdy wychodzę na parkiet to robię wszystko, co w mojej mocy by pomóc zespołowi. Mam nadzieję, że zostanie tak do końca sezonu.

Źródło artykułu: