Pogrom na zakończenie - relacja z meczu Znicz Basket Pruszków - Spójnia Stargard

Niezwykle wyrównana seria w I rundzie fazy play-off zakończyła się pogromem. W Pruszkowie świetnie dysponowany Znicz nie dał szans Spójni, która zagrała najgorzej w sezonie.

Po każdym ze wcześniejszych czterech spotkań wszyscy ich uczestnicy podkreślali, że była to bardzo wyrównana rywalizacja. W decydującym starciu tak działo się tylko na początku. Pierwsze minuty potwierdzały nerwowość związaną ze stawką pojedynku. Szybko o tremie zapomnieli jednak pruszkowianie, a zwłaszcza Adrian Suliński, który rozwiązał worek z punktami. Stargardzianie krótko dotrzymywali tempa przeciwnikom remisując 5:5. Tylko w pierwszych minutach miejscowi mieli problem z zatrzymaniem Adama Parzycha. Po sześciu minutach Znicz wygrywał 18:9. Podopieczni Michała Spychały raz za razem trafiali z za linii 6,75 metra. Na to nic nie mógł poradzić trener, Tadeusz Aleksandrowicz, którego przerwa nie wybiła z rytmu graczy z Mazowsza. W całym spotkaniu Znicz trafił czternaście z dwudziestu siedmiu prób z dystansu. Oprócz Sulińskiego zaskoczeniem mogli być wysocy: Przemysław Szymański i bezbłędny w tym elemencie Andrzej Misiewicz. Ostatecznie po dziesięciu minutach losy meczu zostały praktycznie rozstrzygnięte.

Symptomy przebudzenia Spójni można było zaobserwować na początku drugiej odsłony. Po rzutach Jarosława Kalinowskiego i Huberta Pabiana przewaga Znicza spadła do czternastu oczek. Kolejny przestój stargardzian kosztował ich jednak siedem punktów straty. Goście nie mogli wpłynąć na skuteczność niesionych żywiołowym dopingiem pruszkowian, lecz nie tylko to zawodziło w ich szeregach. Spójnia w pierwszej połowie, jak i w przekroju całego meczu miała problem ze zbieraniem piłek po niecelnych rzutach. Ponawiane akcje tylko napędzały gospodarzy, którzy powiększali różnicę.

Jeśli ktoś myślał, że zmiana stron odmieni również przebieg widowiska to kolejne dziewięćdziesiąt sekund pozbawiło go złudzeń. Zadbali o to Suliński i Marek Szumełda-Krzycki. Obaj wykonali akcje trzypunktowe. Niebawem przewaga gospodarzy przekroczyła trzydziestopunktową barierę i emocje na dobre się skończyły. Miejscowi fani mogli oglądać kolejne skuteczne akcje swoich ulubieńców, a przyjezdni tylko czasami mieli powody do radości. Lepszy fragment zaliczył rozgrywający, Tomasz Ochońko, który oprócz asyst w tym meczu pełnił rolę głównego snajpera Spójni. Jego trafienie pozwoliło drużynie zmniejszyć stratę poniżej trzydziestu punktów.

W decydującej odsłonie tylko taki cel pozostał kończącym sezon gościom. Dobrze grał Piotr Wojdyr, lecz główna pruszkowska broń w dalszym ciągu nie zawodziła. Mimo że gospodarze stracili część swojej przewagi to wraz z kibicami po końcowej syrenie mogli fetować awans do półfinału, w którym zmierzą się ze Startem Gdynia.

Znicz Basket Pruszków - Spójnia Stargard Szczeciński 96:69 (29:12, 22:17, 23:16, 22:24)

 Znicz: Suliński 23, Misiewicz 16, Szymański 16, Czujkowski 9, Bonarek 8, Czubek 7, Szumełda-Krzycki 7, Matuszewski 4, Czosnowski 2, Osiakowski 2, Potraski 2, Fijałkowski 0.

Spójnia: Ochońko 21, Parzych 11, Wojdyr 9, Pabian 8, Stępień 8, Kalinowski 6, Bodych 2, Grudziński 2, Soczewski 2, Dylik 0.

stan rywalizacji: 3:2 dla Znicza Basket

Źródło artykułu: