Półfinałowe spotkanie Startu i Znicza Basket zapowiadało wielkie emocje. Oba zespoły dobrze prezentowały się w rundzie zasadniczej i należą do ścisłej czołówki I ligi. Wprawdzie faworytem byli gospodarze, którzy w tym sezonie dwukrotnie pokonali zespół z Pruszkowa, ale ponieważ play-off rządzą się własnymi prawami, można się było spodziewać każdego wyniku.
Już pierwsze minuty spotkania mogły przypominać gościom koszmar ostatniego meczu w Gdyni, który przegrali 56:107. Znicz szybko stracił siedem punktów z rzędu, a na dodatek Adam Lisewski i Mateusz Kostrzewski zapisali na swoim koncie po celnym bloku. Szybko rozpędzający się Start grał bardzo skutecznie, wymuszając straty na graczach Znicza i po niecałych czterech minutach meczu, przy stanie 11:2, trener Michał Spychała musiał prosić o przerwę na żądanie. Po rozmowie ze szkoleniowcem zespół do końca kwarty zdołał zdobyć jeszcze siedem punktów, ale gospodarze zdobyli w tym czasie 16.
W drugiej części meczu Znicz prezentował się już nieco lepiej w ofensywie, bo w ciągu 4 minut zdołał zdobyć tyle punktów, co przez całą pierwszą kwartę. Start jednak wciąż przeważał i nieustannie powiększał przewagę. Basket tracił piłkę, faulował i długo nie potrafił zrobić nic, żeby dać chociaż nadzieję na to, że sobotni mecz zakończy się inaczej, jak wysoką porażką. Dopiero druga przerwa dla trenera Spychały i solidna gra Przemysława Szymańskiego poprawiły nieco sytuację, dzięki czemu kwarta zakończyła się remisem 17:17.
Piętnastominutowa przerwa nieoczekiwanie zmieniła obraz meczu. Niestety dla kibiców z Pruszkowa to nie ich drużyna zaczęła grać lepiej, ale to Start dostosował się poziomem do swoich przeciwników. Przez cztery minuty drugiej połowy gdynianie zdołali zdobyć zaledwie dwa punkty, podczas gdy Znicz - cztery. Gra nie była ani efektowna, ani efektywna i trener Paweł Turkiewicz musiał prosić o przerwę na żądanie. W pewnym momencie chwilami dobrze grający goście zdołali zbliżyć się do gdynian na 13 punktów, ale na nic więcej zawodnicy Startu im już nie pozwolili.
W ostatnich minutach meczu gdynianie wciąż byli zaskakująco nieskuteczni. Start chwilami nie był w stanie zdobyć nawet łatwych punktów spod kosza. Znicz za to stopniowo poprawiał swoją grę, a na dodatek wykorzystywał frustrację gospodarzy. Na trzy minuty przed końcem spotkania, po kolejnej trójce Szymańskiego i rzutach wolnych Adriana Sulińskiego zespół z Pruszkowa przegrywał już tylko 54:60 i zwycięstwo Startu stanęło pod znakiem zapytania. W kluczowym momencie celną trójkę trafił jednak Tomasz Wojdyła, a Zniczowi nie starczyło czasu, żeby dziewięciopunktową stratę odrobić. Start pokonał w pierwszym półfinałowym meczu zespół z Pruszkowa 88:57, ale drużyna gości pokazała, że jest bardzo groźnym przeciwnikiem i wyniki z rundy zasadniczej nie powinny już być brane pod uwagę.
Start Gdynia - Znicz Basket Pruszków 68:57 (27:9, 17:17, 10:12, 14:19)
Start: Wojdyła 15, Śmigielski 14, Andrzejewski 9, Mordzak 8, Kostrzewski 6, Malczyk 6, Lisewski 5, Szpyrka 5.
Znicz: Szymański 15, Suliński 11, Szumełda-Krzycki 11, Czujkowski 7, Misiewicz 6, Matuszewski 5, Osiakowski 2.
stan rywalizacji: 1:0 dla Startu
Emocje w końcówce - relacja z meczu Start Gdynia - MKS Znicz Basket Pruszków
Start Gdynia pokonał w pierwszym meczu półfinałów play-off I ligi MKS Znicz Basket Pruszków 68:57. Gospodarze zwycięstwo zawdzięczają dobrej pierwszej kwarcie, wygranej 27:9.
życzę powodzenia w następnych meczach!
a na Start nikt nie chodzi, bo ludzie wola lepsza koszykówkę, w wykonaniu asseco prokom