Pierwsze rozdanie dla mistrza - relacja z meczu Asseco Prokom - Zastal

Zielonogórski Zastal w Gdyni rozegrał znakomite zawody i niemal otarł się o wygraną nad mistrzem Polski. Tyle że w decydującym fragmencie Asseco Prokom mógł liczyć na Donatasa Motiejunasa i Jerela Blassingame'a. Zatem pierwsze rozdanie dla obrońców tytułu.

Jeszcze na dwie minuty przed ostatnią syreną w Gdyni pachniało sensacją. Sensacją, bo dotąd Asseco Prokom we własnej hali pozostawał nietykalny. Ale tym razem naprawdę mogło być inaczej, mimo że w szeregach Zastalu nieobecny był już lider Walter Hodge (opuścił parkiet za pięć przewinień).

Zielonogórzanie otarliby się o triumf, gdyby nie Donatas Motiejunas i Jerel Blassingame. Ten pierwszy, przez długi czas mało widoczny i niezbyt wydajny, odpowiedział rzutem z dystansu na "trójkę" Marcina Fliegera, a drugi na pół minuty przed końcem przypieczętował wymęczony triumf mistrzów Polski. Amerykański rozgrywający został zatem bohaterem żółto-niebieskich, bo na zwycięstwo swojego zespołu ostro pracował przez blisko 33 minuty, zdobywając w tym czasie 31 punktów, wymuszając 9 przewinień, notując 7 asyst i 2 zbiórki. Innymi słowy, J-Blass rozegrał świetne zawody.

Tak samo zresztą jak cała drużyna Mihailo Uvalina. Choć zawodnicy z Winnego Grodu mieli jeszcze prawo odczuwać zmęczenie po ćwierćfinałowej wojnie z Energą Czarnymi Słupsk, to już w pierwszym meczu z Asseco Prokomem udowodnili, że ich głód nie został jeszcze w pełni zaspokojony. Tego w najmniejszym calu nie zwiastował początek zawodów, bo zaczęło się od mocnego uderzenia podopiecznych Andrzeja Adamka.

Obrońcy tytułu błysnęli dobrą grą w ofensywie, w szczególności przy próbach z dystansu. Aż pięć z nich znalazło drogę do kosza, a wybór opcji w ataku nie był dla gospodarzy trudnym zadaniem. Przyjezdni znaleźli się w ogromnych tarapatach, bo zanim się ocknęli ich strata wynosiła aż kilkanaście punktów. Nie od razu zielonogórzanie przystąpili do pościgu. Asseco Prokom nawet w drugiej partii przeważał, ale do czasu. Im bliżej było końca pierwszej połowy, tym lepiej grał Zastal, który mógł liczyć i na powracającego po chorobie Kirka Archibeque'a, i tradycyjnie na Hodge'a.

Deficyt udało się zmniejszyć jednak częściowo. Krok po kroku do gdynian zbliżali się zawodnicy Uvalina w drugiej części spotkania. Zwłaszcza że Asseco Prokom powtórzyć wyczynu z pierwszej odsłony nie potrafił. Zniknął z pola widzenia Motiejunas (Litwin nieźle wyszedł z bloków startowych), cała drużyna popełniała błędy, co próbowali wykorzystać nowicjusze w gronie półfinalistów.

Ale prawdziwy pościg miał miejsce w ostatniej partii, kiedy to czas gonił gości. Zastal dzięki Hodge'owi i Kamilowi Chanasowi dopadł żółto-niebieskich, a nawet przegonił. W kluczowym momencie Uvalinowi z rotacji wypadł Portorykańczyk, ale zespół z Winnego Grodu mógł pokusić się o wygraną. Mógł, ale w ostatnich dwóch minutach spudłował wszystkie próby, w efekcie przegrał pierwsze rozdanie.

Asseco Prokom Gdynia - Zastal Zielona Góra 94:90 (33:18, 21:26, 22:24, 18:22)
Asseco:

Jerel Blassingame 31 (7 as), Adam Hrycaniuk 14 (14 zb), Michael Kuebler 14, Fiodor Dmitriew 10, Donatas Motiejunas 9, Przemysław Frasunkiewicz 7, Piotr Szczotka 4, Quinton Day 3, Łukasz Seweryn 2, Adam Łapeta, Mateusz Ponitka.

Zastal: Kirk Archibeque 25, Walter Hodge 23, Kamil Chanas 15, Marcin Sroka 8, Marcin Flieger 7, Piotr Stelmach 6, Thomas Mobley 4, Rafał Rajewicz 2, Uros Mirkovic.

Stan rywalizacji: 1:0 dla Asseco Prokomu

Źródło artykułu: