Karol Wasiek: Był to dla pana jeden z najgorszych występów w lidze od dłuższego czasu. Przyzwyczaił pan kibiców do dobrej gry, tymczasem w środę tylko pięć punktów. Dlaczego tak się stało?
Łukasz Koszarek: Miałem dzisiaj trochę taki kryzysowy mecz. Podejmowałem dużo złych decyzji, zarówno w rzutach jak i podaniach, ale powtarzałem sobie, że ważna jest końcówka i tam się wszystko rozstrzygnie, na nią trzeba być gotowym. Udało się trafić tę trójkę.
Nawet siedzącym obok komentatorom zapowiedział pan, że w kolejnej akcji trafi pan za trzy i tak właśnie się stało.
-
Coś powiedziałem do komentatorów i do siebie o tej trójce. Ważna jest jednak pewność siebie, wiedziałem, że inni zawodnicy mogą być zmęczeni, ale i dobrze kryci. W zasadzie nie miałem dobrego meczu jeśli chodzi o atak. Wiedziałem, że coś muszę zrobić i decyzja była w miarę normalna.
Z czego wynikają te wahania formy u pana? Czy nie jest to spowodowane po prostu zmęczeniem?
- Nie ma co mówić o zmęczeniu, każdy jest zmęczony i nikt o tym nie myśli. Po prostu czasami mecz się tak układa, że koledzy grają świetnie, wtedy nie muszę atakować, mogę starać się to kontrolować i dostarczać im piłkę w dobre miejsce.
Tę pewność siebie budował pan konsekwentnie przez cały sezon. Teraz widać, że pomimo słabszej formy, koledzy z drużyny ufają panu bezgranicznie.
- Taka jest moja rola. Zawodnicy, jak i trener dają mi tę pewność siebie i ja też czuję, że jestem jednym z liderów tej drużyny. Nawet, gdy jest słabszy dzień to w końcówce nie można chować głowy w piasek. Trzeba wystąpić przed szereg i zapewnić zwycięstwo.
Mimo wszystko, nawet bez pana zespół funkcjonował przez cały mecz całkiem nieźle. To wy nadawaliście ton wydarzeniom na parkiecie.
- Cieszę się, że koledzy beze mnie walczyli przez te 39 minut i w zasadzie to mieliśmy małą przewagę cały czas.
W tej serii całkiem nieźle pracuje wasza obrona strefowa. Czy przygotowywaliście się jakoś specjalnie pod Giedriusa Gustasa, który ostatnio zagrał niezłe zawody i nieco was zaskoczył?
- Ostatni mecz był chyba jego najlepszym występem w całym sezonie, dlatego byliśmy wyczuleni na jego grę i dlatego lepiej sobie z nim poradziliśmy.
Przed wami dwa mecze w Zgorzelcu, jaki przewiduje pan scenariusz?
- Zobaczymy już w sobotę w Zgorzelcu, na pewno czekają nas dwa ciężkie spotkania. Niemniej my już byliśmy w takiej sytuacji i wiemy co to znaczy mecz numer trzy i cztery, więc jesteśmy na to gotowi.