- Chcieliśmy wyjść na parkiet i udowodnić sobie kim jesteśmy jako drużyna - mówił po końcowej syrenie Rajon Rondo, który poprowadził Celtics do pewnej wygranej na parkiecie Szóstek. Rozgrywający miał 23 punkty i rozdał 14 asyst.
Równie dobrze spisali się pozostali liderzy, którzy także zanotowali double-double. Świetną formę szczególnie utrzymuje Kevin Garnett, który był najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania z 27 punktami (12/17 z gry!), miał również 13 zbiórek. 24 oczka i 12 zbiórek dołożył z kolei Paul Pierce.
Po trójce w ostatniej sekundzie premierowej odsłony Philadelphia prowadziła różnicą pięciu oczek, ale kolejne dwie kwarty to absolutna dominacja przyjezdnych, którzy wygrali drugą i trzecią odsłonę różnicą 28 oczek!
- Nasza ofensywa w końcu ożyła. Dobrze dzieliliśmy się piłką i to było kluczem do tego, że przekroczyliśmy barierę 100 punktów - analizował Pierce.
22 punkty dla przegranych uzbierał Thaddeus Young, lecz zawiedli pozostali gracze. Tercet podstawowych graczy Turner, Hawes, Brand zdobył w sumie tylko 11 punktów.
Mecz numer cztery w piątek, również w Filadelfii.
- Kiedy pokona się taki zespół na ich parkiecie, trzeba spodziewać się, że wrócą z wielką energią. Będziemy jednak gotowi do tego starcia i również zagramy z dużą energią - dodał Garnett, bohater tej serii (śr. 23,7 pkt i 12 zb).
Philadelphia 76ers - Boston Celtics 91:107 (33:28, 16:32, 17:29, 25:18)
(T. Young 22, J. Holiday 15, L. Williams 13 - K. Garnett 27 (13 zb), P. Pierce 24 (12 zb), R. Rondo 23 (14 as))
Stan rywalizacji: 2:1 dla Bostonu