Najgorsza dla Miami Heat była nie sama porażka z Indianą Pacers na oczach szalonych kibiców zgromadzonych w Bankers Life Fieldhouse, ale jej styl. Zupełnie zawiódł poobijany i trapiony urazami kostki Dwyane Wade, mało przekonywująco wypadł także LeBron James.
Co gorsza, podczas jednej z przerw na żądanie, "Flash" wdał się w kłótnie z trenerem Erikiem Spoelstrą, co wychwycił media i zrobiły z tego historię ostatnich dni w NBA. Jak zapewniają obaj uczestnicy tej sprzeczki, nic wielkiego się nie wydarzyło.
- Takie rzeczy się zdarzają. Musimy po prostu iść dalej. Nie ma żadnych uraz. Jesteśmy rodziną (...) Znamy się z trenerem dobrych kilka lat. To nie pierwsza nasza wymiana zdań w tym stylu i na pewno nie ostatnia. W idealnym świecie to nie miałoby miejsca, ale nie żyjemy w idealnym świecie. W ogniu walki wynika wiele spraw, często emocjonalnych. Kiedy to się dzieje, jako drużyna po prostu musimy iść dalej - komentuje Wade.
W podobny tonie wypowiada się także trener Spoelstra - W naszym gronie to normalne, czasami po prostu komunikacja między nami nie jest przeznaczona dla każdego, kto jest w naszym salonie. Znamy się z Dwyane'm od 10 lat i ostatnie dwa dni to coś, o co martwimy się najmniej. Zostawiliśmy już to za sobą.
W całym zamieszaniu udziału nie brał LeBron James. Aby na chwilę zapomnieć o wszystkim, świeżo upieczony MVP ligi wybrał się...do kina. Koszykarz spędził czas oglądając "Dyktatora". Dotyczył go jednak inny kontrwersyjny incydent. Po przestrzelonym rzucie wolnym (Heat przegrywali w tamtym momencie 11 punktami), rezerwowy Pacers Lance Stephenson pokazał w jego stronę gest sugerujący tchórzostwo (dłonie zaciśnięte na gardle). Zawodnik przeprosił już swoich kolegów oraz rywala, a trener Frank Vogel powiedział, że jego gracz "przekroczył pewną linię i popełnił błąd". Zapytany o sytuację James powiedział tylko - "Chcecie cytatu o Stephensonie? Nie mam zamiaru nawet tracić na to czasu. Dajmy temu spokój.".
Retoryką "linii" posłużył się również Danny Granger. Gwiazdor Pacers stracił panowanie nad sobą tuż przed wyżej wspomnianymi rzutami wolnymi i wdał się w przepychankę z LeBronem Jamesem.
- Komisarz David Stern pokazuje nam wyraźnie, gdzie jest granica. Nie przekraczamy tej linii. Ja jestem zawodnikiem, który nie ustępuje, podobnie LeBron. Stąd ta sytuacja, jednak zapomnimy o tym - komentował sprawę Granger.
Jak widać, atmosfera przed kluczowym meczem numer cztery jest niezwykle napięta. Kolejna porażka Miami oznaczać będzie ich niezwykle trudną sytuację. Jedno jest pewne - możemy spodziewać się prawdziwej wojny. Początek meczu w niedzielę o 21:30 czasu polskiego.