W finale Konferencji Zachodniej jak na razie warunki dyktuje San Antonio Spurs. Ostrogi po raz drugi pokonały przed własną publicznością Grzmot. Kevin Durant, Russell Westbrook i James Harden zrobili to, co do nich należało (w sumie dołożyli 88 punktów do dorobku drużyny), i mimo to schodzili z parkietu pokonani. Była to 20 wygrana z rzędu Spurs. Wcześniej tylko trzy drużyny legitymowały się podobnym wynikiem w historii ligi.
Przez trzy kwarty San Antonio grało na znakomitej skuteczności z półdystansu (60 procent). To pozwoliło gospodarzom wypracować przewagę nawet 22 punktów.
Znakomicie dysponowany był lider Spurs - Tony Parker (34 "oczka", 8 asyst). Nie zawiódł ponadto Manu Ginobili, który przez 25 minut spędzonych na parkiecie uzyskał 20 punktów. Warto również odnotować double-double tegorocznego debiutanta, Kawhi Leonarda, który zadomowił się w pierwszej piątce Teksańczyków (18 punktów, 10 zbiórek).
- Czasami jest dokładnie tak, jak ma się zgadzać. Innym razem jest cud, i to jest prawda. Nie zawsze jest tak, że wszystko wychodzi zgodnie z planem. Dobrzy zawodnicy potrafią to jednak robić - mówił o postawie w ofensywie swojej drużyny Popovich.
Po raz kolejny kluczowa trójka zawodników Grzmotu nie miała większego wsparcia w kolegach z drużyny. Reszta graczy Oklahomy uzbierała w sumie tylko 23 punkty, a na parkiecie pojawiło się dziesięciu zawodników. Tymczasem wśród gospodarzy swoje "pięć groszy" dołożyli zarówno Tim Duncan, jak i Boris Diaw.
- Moi zawodnicy zagrali twardo. Niestety, po raz kolejny zostajemy z niczym w ostatnich dniach - skomentował porażkę swojej drużyny Scott Brooks, coach Grzmotu.
Mecz numer 3 w czwartek w Oklahomie.
San Antonio Spurs - Oklahoma City Thunder 120:111 (28:22, 27:22, 37:32, 28:35)
(T. Parker 34, M. Ginobili 20, K. Leonard 18 (10 zb) - K. Durant 31, J. Harden 30, R. Westbrook 27)
Stan rywalizacji: 2:0 dla San Antonio