Adam Popek: W przeciwieństwie do piątkowego meczu tym razem udało się wygrać i to w dobrym stylu, bo różnicą 25 punktów.
Jakub Wojciechowski: Zanotowaliśmy całkiem niezłe zawody. Myślę, że paradoksalnie ten przegrany pojedynek z Czarnogórą pomógł nam wprowadzić się do rywalizacji. Poprawiliśmy parę błędów zarówno w obronie, jak i ataku, dzięki czemu zaprezentowaliśmy się lepiej.
Widać było ogromne zaangażowanie.
- Tak, zresztą rezultat dokładnie to ukazuje. Oczywiście wciąż trzeba wykonać mnóstwo pracy. Musimy mocno skupić się, by wypełnić kilka innych ubytków i wówczas będzie można mówić o stałym progresie.
Ponadto sprawialiście wrażenie o wiele bardziej aktywnych pod względem fizycznym.
- Przed przyjazdem tutaj mieliśmy chwilkę wolnego, co spowodowało, że de facto na nowo podejmowaliśmy wysiłek. W związku z tym po pierwszym treningu czuliśmy trochę mięśnie, a w inauguracyjnym starciu z kolei brakowało takiej świeżości, polotu. Jednak wkrótce forma wróciła i przeciwko Łotyszom wypadliśmy znacznie korzystniej.
Generalnie rzecz biorąc potyczka dobrze ułożyła się w pierwszych minutach i potem mieliście spory komfort.
- Rzeczywiście grzechem byłoby narzekać. Ważne jednak, że po roszadach w składzie zmiennicy nie zawiedli i kontynuowali rozpoczęte dzieło. Dzięki temu stopniowo powiększaliśmy dystans, a w dalszej kolejności zachowaliśmy wysokie prowadzenie.
[b]
Optymalny scenariusz.[/b]
- Tak właśnie powinna wyglądać gra Polski. Początek zawsze jest istotny i zwykle rzutuje na kolejne fragmenty. W tym wypadku ta teza się potwierdziła.
Wśród wspomnianych wcześniej rezerwowych byłeś również ty i chyba możesz cieszyć się ze swojego występu?
- Jestem zadowolony nie tylko z siebie, ale i kolegów, bo o wygranych przesądza każdy kto był na boisku. Jednym słowem drużyna. Zwykle dzieje się przecież tak, że zawodnicy nominalnie z pierwszej piątki w pewnym momencie potrzebują odpoczynku i ci drugoplanowi mają za zadanie godnie ich zastąpić. Normalny proces w dyscyplinie zespołowej.
Teraz przypuszczam nastawienie do dalszych zmagań jest bardziej pozytywne?
- Z pewnością. Analizując sam Sopot Basket Cup, w niedzielę stoczymy bój o pierwsze miejsce w całym turnieju, więc radosne samopoczucie się przyda. Liczę, iż zdołamy powtórzyć wynik z soboty, co przecież jesteśmy w stanie osiągnąć.
Wielkimi krokami zbliżają się też eliminacje mistrzostw Europy. Wybiegacie myślami do przodu?
- Póki co trwają przygotowania i tutaj głównie koncentrujemy uwagę. Przecież pewne kwestie trzeba wciąż przedyskutować, by całokształt pokrywał się z wyobrażeniami. Dopiero po zakończeniu tych działań pomyślimy głębiej nad walką o stawkę, przeanalizujemy rywali, ich taktykę oraz mocne strony.