W środę po południu włodarze Anwilu Włocławek ogłosili, że przedostatnim zawodnikiem zespołu będzie Amerykanin Tony Weeden. Dobrze znany polskim kibicom strzelec grał już w swojej karierze w kilku klubach Tauron Basket Ligi i jak się okazało, był to jeden z czynników, który zadecydował o jego transferze.
29-letni amerykański snajper zamknął obsadę pozycji obwodowych zespołu. Pierwszym rozgrywającym będzie oczywiście Krzysztof Szubarga, notujący swój trzeci sezon w barwach Anwilu. Trzeci, a być może w pewnym sensie przełomowy, bo 28-latek ma szansę zostać kapitanem zespołu. Starszy stażem w ekipie będzie bowiem jedynie Seid Hajrić, lecz cechy charakteru takie jak nieustępliwość czy brak respektu przed żadnym rywalem, a także przed żadnym kolegą z zespołu, są po stronie rozgrywającego.
Rolę podstawowego rzucającego będzie pełnił wspomniany Weeden, a jego zmiennika - doskonale czujący się w grze bez piłki Łukasz Seweryn, jako swoiste lustrzane odbicie dla Amerykanina. Jednocześnie, Weeden będzie grał również jako zmiennik dla Szubargi, gdyby problemy z konstruowaniem akcji miał niedoświadczony Kamil Maciejewski, bo pierwotnie to jego trener Dainius Adomaitis widzi jako zmiennika dla Szubargi.
Tym samym, do skompletowania składu włocławianom brakuje już tylko jednego koszykarza - podkoszowego, raczej silnego skrzydłowego niż centra, bowiem jedynym koszykarzem na tej pozycji jest Ruben Boykin, a według koncepcji litewskiego szkoleniowca Ryan Wright oraz wspomniany wcześniej Hajrić mają grać głównie jako środkowi.
Bardzo możliwe, że nazwisko nowego i zarazem ostatniego koszykarza, który uzupełni zespół, poznamy już w środę. W ostatnich dniach klub negocjował warunki kontraktu z graczem, który został wytypowany spośród kilku kandydatów i obecnie kwestią niewiadomą jest tylko pora, w której ów zawodnik oraz jego agent odeślą podpisany kontrakt. Informację tę potwierdziła również lokalna stacja telewizyjna.
Biorąc pod uwagę styl, w jakim trener Adomaitis buduje zespół można się domyślać, że będzie to wszechstronny zawodnik mogący zagrać kilka minut również jako środkowy. Jeśli bowiem nie można pozwolić sobie na zbudowanie drużyny za duże pieniądze (przynajmniej takie, jakimi klub dysponował w poprzednich latach), to trzeba maksymalnie rozszerzyć skład poprzez transfery zawodników, którzy grają na dwóch pozycjach - z takiego założenia wyszli włodarze klubu jeszcze na początku lata transferowego i wydaje się, że tego będą się trzymać do końca.