By dostąpić tego zaszczytu musiała pokonać na swojej drodze trzy inne zespoły. Najważniejsze jest jednak to, że podczas weekendowych meczów zaprezentowała dobre oblicze i udowodniła, iż porażka w sparingu z MBK Ruzomberok była jedynie efektem braku odpowiedniego przygotowania. - Nie da się ukryć, że w przeciągu ostatniego tygodnia mocno popracowaliśmy nad paroma kwestiami. Odbyliśmy sporo jednostek treningowych, co bez wątpienia pomogło - mówi Petra Stampalija i po chwili dodaje. - Jednak również spotkania, które rozgrywamy w Czechach traktujemy bardziej szkoleniowo. Chcemy głównie lepiej się poznać i polepszać dyspozycję przed startem sezonu.
Co ciekawe, Chorwatka pierwotnie nie wyglądała zbyt dobrze jeśli chodzi o formę, a tymczasem za każdym razem plasowała się wśród najlepszych strzelców, wydatnie wpływając na końcowy wynik. - Spokojnie, nie ma się czym gorączkować. Rzuciłam trochę punktów, ale zapewniam, że stać mnie na więcej. Wraz z końcem zeszłego sezonu rzeczywiście przydarzył się uraz, ale to już przeszłość. Czuję się dobrze i chcę grać! Podczas rozgrywek o stawkę całość powinna wyglądać trochę inaczej, lepiej.
Zanim jednak do tego dojdzie wiślaczki czeka jeszcze kilka sprawdzianów. Oprócz zapowiadanego finału Biała Gwiazda zagości jeszcze na turnieju w Koszycach, który startuje już pod koniec następnego tygodnia. - Skupiam myśli przy tym pierwszym aspekcie. Jeszcze będzie okazja by pomyśleć o dalszych potyczkach. Dzięki temu, że ligi nie inaugurujemy od starcia z potentatem możemy bez zbędnego stresu wykorzystywać obecny czas do szlifowania poszczególnych elementów basketu - mówi Chorwatka.
Sama 32-letnia koszykarka z optymizmem wypatruje przyszłości i wierzy, że jej nowy team będzie odnosił sukcesy. - Super, że jestem tutaj. Cieszę się. Generalnie nie wchodziłam w zupełnie obce środowisko, bo znałam wcześniej trenera i część dziewczyn. Na atmosferę nie ma co narzekać, dlatego mam nadzieję, że wkrótce podołamy czekającym wyzwaniom - kończy.