Podopieczni słoweńskiego trenera podczas sobotniego treningu zmierzyli się za zamkniętymi drzwiami z BC Mitteldeutscher. Włodarze klubu ze Zgorzelca nie chcieli podać dokładnego wyniku spotkania, ani żadnych statystyk, ale uczyniła to niemiecka drużyna za pośrednictwem swojej strony internetowej.
Obie ekipy od samego początku prowadziły wyrównany bój i żaden z zespołów nie mógł osiągnąć wyższej przewagi. Wicemistrzowie Polski schodzili na przerwę prowadząc 37:32, chociaż po czternastu minutach gry prowadzili 29:18. Goście z Niemiec zdobyli jednak w ciągu trzech minut dziewięć punktów z rzędu nie tracąc przy tym ani jednego i wynik w dalszym ciągu pozostawał sprawą otwartą.
Po zmianie stron zgorzelczanie wyraźnie zaskoczyli swoich rywali żelazną defensywą w stylu trenera Filipovskiego i zdobyli siedem punktów z rzędu, co ponownie zbudowało ich przewagę, gdyż po 28 minutach było 60:44. Zawodnicy z niemieckiej drużyny próbowali nawiązać walkę, ale Donald Copeland, podobnie jak pozostali gracze przygranicznej drużyny, z niesamowitą celnością oddawał rzuty z dystansu. Na ostatnią odsłonę spotkania trener Saso Filipovski posłał na parkiet graczy rezerwowych.
Słoweński trener nie mógł w sobotę skorzystać z niegotowego jeszcze do gry Krzysztofa Roszyka, a także narzekającego na drobny uraz stawu skokowego Damira Miljkovicia. - Nie chcę oceniać zawodników i jeszcze długo nie będę tego robił - w okresie przygotowawczym nie to jest najważniejsze. Jestem zadowolony, bo wszyscy gracze bardzo sumiennie pracują i na parkiecie pokazali olbrzymią wolę walki i determinację - powiedział na łamach "Polska – Gazeta Wrocławska" trener Filipovski.
PGE Turów Zgorzelec - BC Mitteldeutscher 88:66 (20:14, 17:18, 26;16, 25:18)
PGE Turów: Kitzinger 17, Harris 16, Radonjic 11, Turek 11, Witka 9, Copeland 8, Daniels 7, Bochno 3, Strzelecki 3, Townes 3, Bailey 0 I Szymański 0.
BC Mitteldeutscher: Gilbert 14, Bernard 11, Chavis 9, Diestelhorst 7, Leutloff 7, Cardenas 6, Schmidt 6, Grübler 4 i Ides 2.