W niedzielny wieczór lepsza od Wikany Startu okazała się Spójnia Stargard Szczeciński. Goście wykorzystali nieporadną postawę przeciwnika w defensywie. - Przegraliśmy bardzo dużo akcji w obronie. Rywale wychodzili i rzucali praktycznie z czystych pozycji. Dużo trafiali za trzy i to nas najbardziej zgubiło - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ocenia Łukasz Wilczek.
26-letni rozgrywający starał się jak mógł, by jego zespół odniósł sukces. Był najlepiej zbierającym graczem wśród gospodarzy, do czego dołożył dziewięć asyst. Zanotował jednak również sześć strat, czuli niewiele mniej niż cała drużyna Spójni razem wzięta. - Musi funkcjonować drużyna, żeby wygrać mecz czy w ogóle podjąć walkę. Wydaje mi się, że w pierwszej połowie ją podjęliśmy, choć przegrywaliśmy ośmioma punktami. W drugiej coś pękło, nie mogliśmy nic zrobić w ataku - przyznaje były zawodnik AZS Politechniki Warszawa.
Gospodarze pozwalali na wiele rywalom, którzy swobodnie przemieszczali się na boisku. Wilczek wierzy, że Wikana Start poprawi mankamenty i zdoła przełamać się po dwóch przegranych. - Stępień rzucał bardzo często z czystych pozycji, Adam Parzych tak samo. Ciężko mówić o jakiejkolwiek naszej obronie, skoro widać było, co działo się na boisku. Pozostaje nam tylko pracować i nadrabiać, bo jak widać - jesteśmy troszeczkę w tyle. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będziemy grali coraz lepiej, bo w dwóch ostatnich spotkaniach to naprawdę nie wyglądało dobrze - zauważa rozgrywający lubelskiego zespołu.