Początek niedzielnego spotkania należał do drużyny gości. Co prawda wynik otworzył Aleks Perka, ale w odpowiedzi pruszkowianie zdobyli aż 8 punktów z rzędu. Ataki pruszkowian napędzał szczególnie Przemysław Szymański. Obydwie drużyny grały bardzo schematycznie i zdyscyplinowanie, szczególnie w obronie. W drugiej połowie pierwszej kwarty torunianie wzięli się do odrabiania strat. Pogoń gospodarzy napędzał Piotr Śmigielski, jednak do remisu doprowadziło dopiero celne trafienie z dystansu w wykonaniu Łukasza Żytko. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 15:15.
- Uważam, że obydwie drużyny bardzo dobrze broniły. Rzadko zdarzały się sytuacje kiedy zawodnik był na otwartej pozycji do rzutu. Czasami Jacek Jarecki musiał rzucać nawet z ósmego metra - powiedział trener Eugeniusz Kijewski na pomeczowej konferencji prasowej.
W drugiej odsłonie widać było doskonale, że niedzielne spotkanie nie jest popisem ofensywnych umiejętności koszykarzy. Przez pierwsze 3 minuty drugiej odsłony nie padł ani jeden punkt. Wynik drugiej kwarty z linii rzutów wolnych otworzył dopiero Michał Aleksandrowicz. Przez większość tej części gry na minimalnym prowadzeniu byli goście. Jednak dzięki celnej próbie z dystansu w wykonaniu niewidocznego wcześniej Jacka Jareckiego to torunianie udawali się na przerwę do szatni mając 1 punkt więcej od rywali.
Po powrocie na parkiet w trzeciej kwarcie przez pewien czas trwała walka kosz za kosz. Jednak z biegiem czasu zaczęła akcentować się przewaga gości. Po celnej trójce Przemysława Szymańskiego pruszkowianie mieli 5 punktów więcej od rywali. Podopieczni Eugeniusza Kijewskiego próbowali zdobywać punkty głównie po indywidualnych akcjach, ale mieli spore problemy z udanym wykończeniem ataku. Głównie przez to przed ostatnią częścią gry przegrywali 39:44.
Problemy gospodarzy nie zakończyły się wraz z końcem trzeciej kwarty. Ostatnia odsłona rozpoczęła się od zdobycia 5 "oczek" przez gospodarzy i przewaga pruszkowian wzrosła do 10 punktów. Biorąc pod uwagę dobre defensywy obydwu drużyn w niedzielnym pojedynku taka zaliczka wydawała się być bardzo duża. O czas poprosił wtedy trener toruńskiej drużyny i po tej przerwie gra gospodarzy weszła na właściwe tory.
"Twarde Pierniki" zaczęły odrabiać straty. Torunianie zdobyli 11 punktów z rzędu i po celnej "trójce" Łukasza Żytko wyszli na jednopunktowe prowadzenie. Co prawda goście na chwilę ponownie wyszli na prowadzenie, ale w samej końcówce kompletnie nie istnieli w ataku i ponieśli porażkę. Szansę na zwycięstwo swojej drużyny zmniejszyło postępowanie Dominika Czubka, który w ostatniej minucie został ukarany przewinieniem technicznym za próbę wymuszenia faulu ofensywnego. Koszykarze Polskiego Cukru SIDEn Toruń dobrze wykonywali rzuty wolne w końcówce i pokonali rywali z Pruszkowa 58:54.
- Z pewnością mamy skład, który może walczyć z takimi zespołami: bogatszymi, silniejszymi personalnie. Musimy dorzucić fragment gry rozegrany z głową, tego czego nie mogliśmy w pewnym momencie pokazać - mówił po meczu trener drużyny z Pruszkowa Michał Spychała.
Polski Cukier SIDEn Toruń - Znicz Basket Pruszków 58:54 (15:15, 16:15, 8:14, 19:10)
PC SIDEn: Ł. Żytko 20, P. Śmigielski 11, A. Perka 6, A. Lisewski 6, M. Kowalewski 5, A. Kobus 4, J. Jarecki 4, R. Szymański 2, S. Sikora 0, R. Plebanek 0.
Znicz Basket: P. Szymański 14, M. Aleksandrowicz 11, R. Malitka 9, A. Suliński 9, Ł. Bonarek 4, T. Pisarczyk 4, D. Czubek 3, D. Janiak 0, K. Czosnowski 0.