Ligowa tabela powoli się krystalizuje, choć aż sześć ekip ma podobny bilans zwycięstw i porażek. Ze stratą punktu do czołówki na dziewiątej i dziesiątej lokacie plasują się odpowiednio NETO PTG Sokół Łańcut oraz Spójnia Stargard Szczeciński. To jednak pozorne sąsiedztwo, gdyż nastroje w obu miastach są zgoła odmienne. Nie takiego rezultatu po czterech kolejkach oczekiwali stargardzcy fani. Apetyty zaostrzały im zwycięstwa we Wrocławiu i Lublinie, lecz na swoim parkiecie Spójnia w żaden sposób nie nawiązywała do wyjazdowych sukcesów. Druga połowa października to już jednak czas, w którym należy ustabilizować formę, by myśleć o walce o Play-off. - To największy problem naszej drużyny, że raz gramy dobrze a raz słabo. Musimy złapać swój rytm gry - mówi Łukasz Ratajczak. Sam koszykarz Spójni jest na razie daleki od dyspozycji, którą imponował w SKK Siedlce. Oba te czynniki stabilizujące mogą odmienić sytuację Spójni w kolejnych grach.
Do Łańcuta przyjedzie zespół, który na wyjazdach nie przegrywał, lecz i podkarpackie miasto jest na razie twierdzą nie do zdobycia. Trener Dariusz Kaszowski po przedsezonowych roszadach wydaje się dysponować słabszym składem niż wcześniej i pierwsze pojedynki raczej potwierdzają tą tezę. Sokół przegrał na trudnych terenach w Krośnie i Toruniu. Na swoim parkiecie jest nadal niewygodnym przeciwnikiem. Jak do tej pory przekonały się o tym akademickie ekipy z Poznania i Szczecina, które nie radzą sobie najlepiej. - Zawsze Sokół był niewygodnym przeciwnikiem. Tam też jest specyficzna hala. Podobnie, jak w zeszłym roku była twierdza nie do zdobycia w Pruszkowie tak teraz jest tam. Czeka nas ciężki mecz - ocenia najbliższego przeciwnika Ratajczak.
W Spójni gra opiera się na dyspozycji rzutowej Adama Parzycha i Tomasza Stępnia. Obaj ci Koszykarze zdobywają średnio ponad dwanaście oczek, lecz forma Stępnia faluje, co przekłada się na wyniki drużyny. Nie trudno, zatem wywnioskować, że lepiej stargardzki zawodnik radził sobie na parkietach rywali. Forma Parzycha rośnie, lecz na łańcuckim parkiecie w przeszłości nie radził on sobie najlepiej. Łatwiej grało się chociażby Hubertowi Pabianowi, a równy poziom utrzymuje Wiktor Grudziński. Z kolei gospodarze wystąpią bez najlepszego strzelca, gdyż w tygodniu poprzedzającym wyjazd do Krosna kontuzji nabawił się Kacper Młynarski, który do tego czasu rzucał średnio ponad czternaście punktów na mecz. Niewiele gorzej prezentuje się jednak Maciej Klima lubiący w dodatku grać ze Spójnią. W poprzednim sezonie przeciwko tej drużynie zdobywał regularnie po siedemnaście oczek.
Za tryumfem miejscowych przemawia historia. Wygrali oni osiem z dwunastu gier przeciwko Spójni, na swoim parkiecie przegrywając tylko raz. W ubiegłym sezonie Sokół pokonał rywala ze Stargardu Szczecińskiego 69:56 i była to pierwsza porażka podopiecznych Tadeusza Aleksandrowicza, którzy zrewanżowali się na swoim parkiecie. Teraz jednak wiele się zmieniło. Nadziei fani przyjezdnych mogą upatrywać w... internetowej transmisji, którą przeprowadzi portal Sportowefakty.pl wraz z TV Podkarpacka. Po meczu w Lublinie zażartował nawet na ten temat stargardzki szkoleniowiec. - Jak mecze będą transmitowane to wygramy wszystko na wyjeździe, a przegramy wszystkie u siebie? Tak ma być? - pytał retorycznie. Rzeczywiście, w blasku kamer Spójnia wygrała w tym sezonie dwukrotnie, a passę przedłuża pojedynek z Przemyśla w ubiegłych rozgrywkach. Równie często widzowie mogą jednak oglądać Sokół, który w tym sezonie wygrał dwa z trzech transmitowanych spotkań (oba na własnym parkiecie). Kto podtrzyma zwycięską passę? O tym przekonamy się w sobotę, 20 października. Początek meczu w Łańcucie o godz. 18:00.