Jakub Artych: Do trzech razy sztuka. Siedlecki Klub Koszykówki w końcu odniósł zwycięstwo przed własną publicznością.
Tomasz Araszkiewicz: Ogromnie cieszymy się z tego zwycięstwa. Jest to wygrana przede wszystkim dla naszych kibiców. Bardzo chcieliśmy zwyciężyć dlatego graliśmy tak nerwowo. Z całym szacunkiem dla ekipy z Bydgoszczy, ale to my mieliśmy praktycznie przez cały pojedynek przewagę w wielu elementach. Nie potrafiliśmy jednak udokumentować swojej przewagi. Nie umieliśmy dobić przeciwnika.
Czy myśli pan, że po tym jak SKK odczarował własny parkiet w pozostałych spotkaniach będzie już tylko lepiej?
- Oczywiście. Mamy trzecie zwycięstwo w lidze i trzeba się z tego cieszyć. Zapominamy już o dwóch porażkach na własnym parkiecie, nie pamiętamy o tym co było. Patrzymy tylko i wyłącznie w przyszłość.
Przed spotkaniem z Franz Astorią Bydgoszcz SKK ostatni raz wygrał w lidze 19 marca, kiedy to w pewnym stylu pokonał AZS WSGK Polfarmex Kutno. Czy związku z tym na zespole ciążyła dodatkowa presja?
- Myślę, że nie. Jest to obecnie zupełnie inny zespół. Zawodnicy nie rozpamiętują takich rzeczy. My nie możemy zastanawiać się nad tym, że nad nami ciąży presja bo dawno nie wygraliśmy na własnym parkiecie. Jesteśmy profesjonalistami i takie rzeczy nie mogą nas absorbować.
Co było kluczem do zwycięstwa nad ekipą z Bydgoszczy? Czy było to zatrzymanie Mateusza Bierwagena, który jest liderem drużyny Jarosława Zawadki?
- Trudno tak do końca powiedzieć. Na pewno w obronie ich do końca nie zatrzymaliśmy, mimo iż przed sobotnim meczem koncentrowaliśmy się przede wszystkim na tym elemencie. W ataku natomiast byliśmy bardzo skuteczni.
Widać to po wyniku, gdyż Siedlecki Klub Koszykówki zdobył najwięcej punktów w tym sezonie.
- Zgadza się, ale wynik sobotniego meczu jest bardzo wysoki(SKK wygrał 88:78 przy. red.). Taki rezultat oznacza, że zarówno trener gospodarzy jak i gości powinien mieć zastrzeżenia do gry swoich podopiecznych.
Passa dwóch zwycięstw z rzędu cieszy kibiców SKK tym bardziej, iż zespół z Siedlec w następnej serii gier czeka bardzo trudny wyjazd do Wrocławia na spotkanie z miejscowym Śląskiem.
- Cała pierwsza liga jest bardzo ciężka. Nie możemy zastanawiać się czy jedziemy do Wrocławia, Bydgoszczy czy Stargardu Szczecińskiego. Wszystkie spotkania wyjazdowe w tej lidze są ciężkie. W każdym meczu trzeba dać z siebie 100 procent aby osiągnąć korzystny rezultat.
Ale zgodzi się pan, że na papierze skład Śląska Wrocław wygląda imponująco i jest najlepszy spośród wszystkich drużyn w I lidze.
- Zgadza się. Na papierze wyglądają naprawdę mocno i gratuluję Śląskowi Wrocław posiadania takiego składu. My jednak jedziemy do Wrocławia, aby uzyskać jak najlepszy wynik, czyli oczywiście zwyciężyć.
Po przegranym meczu z MOSiRem Krosno nie krył pan swojego niezadowolenia i rozczarowania. Czy wówczas miał pan chwilę zwątpienia, że drużynie SKK Siedlce nie uda się tak łatwo awansować do fazy play-off?
- Nigdy przed sezonem nie powiedziałem, że spokojnie awansujemy do pierwszej ósemki. Wiele czynników składa się na taki awans rozpoczynając od skuteczności a kończąc na zdrowiu zawodników. Dużo jest spraw, które decydują o końcowym wyniku w koszykówce. My skupiamy się tylko i wyłącznie na każdym kolejnym spotkaniu. W pierwszej lidze nie ma miejsca na kalkulacje. Wiadomo, że każda drużyna ma lepsze i gorsze dni i trudno coś wyrokować.