Mariusz Karol: To było karygodne

Pomimo zwycięstwa z Jeziorem Tarnobrzeg odniesionego w dramatycznych okolicznościach, Mariusz Karol miał zastrzeżenia do postawy podopiecznych. Co zrozumiałe, o końcówkę czwartej kwarty.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Szkoleniowiec nie kryje zadowolenia z historycznego, pierwszego zwycięstwa przed radomską publicznością w Tauron Basket Lidze. - Cieszymy się bardzo, że wygraliśmy ten mecz i mamy dwa punkty - mówi, od razu jednak dodając: - Na pewno będziemy go analizować dużo spokojniej.

Zdaje sobie sprawę z tego, iż jego podopieczni dużo wcześniej powinni rozstrzygnąć losy sobotniego pojedynku. Mieli bowiem sporą zaliczkę. - Gdyby była porażka, to byłoby wielkie "bum" w szatni. Na pewno z tej sytuacji wyciągniemy bardzo mądre wnioski - zapowiada. - Mam nadzieję, że pozostanie to w głowach zawodników, zwłaszcza tych, którzy popełniali błędy w końcówce, którzy podeszli zbyt niefrasobliwie do tego. Potraktujemy to jako fantastyczne doświadczenie i oby taka sytuacja więcej nie miała miejsca - kontynuuje.

Jak się później okazało, wprowadzenie na parkiet rezerwowych zawodników, zwłaszcza młodego Jakuba Schenka, który w meczowym składzie pojawił się w miejsce kontuzjowanych Artura Donigiewicza i Marcina Kosińskiego, było posunięciem bardzo ryzykownym. - Podobnie jak gracze, też wierzyłem, że mecz jest wygrany, natomiast sytuacja potoczyła się trochę inaczej - przyznaje Mariusz Karol. - Szczerze mówiąc, z jednej strony to dobrze, że tak się stało, a dla meczu niedobrze - zaznacza opiekun Rosy.

Trener chwali utalentowanego obrońcę. - Nie chodzi tutaj o Kubę Schenka, bo chłopak się nie boi, bierze odpowiedzialność na siebie i być może w przyszłości będzie z niego super koszykarz. Jednak nie taka jest jego rola na dzień dzisiejszy. Powinien zrobić przechwyt, wyprowadzić kontrę. Także trochę przecenił swoje możliwości, jego dwie straty w ataku i jedna w obronie spowodowały proces odwrotny - zwraca uwagę.
Mariusz Karol nie kryje radości z historycznego zwycięstwa Rosy we własnej hali Mariusz Karol nie kryje radości z historycznego zwycięstwa Rosy we własnej hali

Mariusz Karol najwięcej zastrzeżeń ma jednak do postawy Nikoli Vasojevicia. - Gdyby Nikola trafił chociaż dwa wolne, to wynik oscylowałby cały czas wokół tej bezpiecznej różnicy - przypomina. - Każdy niecelny osobisty napędzał drużynę z Tarnobrzega, ci chłopcy tylko czekali na to, więc to jest karygodne, żeby zawodnik z pozycji numer jeden nie trafił czterech wolnych pod rząd. On nie rzucał pod presją, że jest remis czy trzeba rzucić, aby wygrać mecz. Należało to po prostu spokojnie trafić i mecz prawdopodobnie potoczyłby się tym rytmem do końca - kończy trener radomian.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×