Niespodzianki nie było - relacja z meczu Energa Toruń - Wisła Can-Pack Kraków

Chociaż koszykarki Energi Toruń po przerwie włączyły drugi bieg to nie zdołały pokonać Wisły Can-Pack Kraków. Debiut w krakowskiej drużynie zanotowała Amerykanka Tina Charles.

Łukasz Łukaszewski
Łukasz Łukaszewski

Wynik spotkania celnym rzutem otworzyła Paulina Pawlak. Chwilę później z dystansu trafiła Katarzyna Krężel i krakowianki prowadziły już 5:0. Jednak zawodniczki Energi Toruń nie zamierzały odpuszczać walki w tym spotkaniu i nie pozwalały Wiślaczkom na powiększanie przewagi. Po rzutach wolnych Nicole Michael gospodynie przegrywały tylko jednym "oczkiem" - 9:10. Od tego momentu aż do końca pierwszej połowy sobotnie spotkanie było bardzo jednostronnym widowiskiem. Już w pierwszej "ćwiartce" na parkiecie pojawiła się Tina Charles. Był to debiut w FGE dla jednej z najlepszych środkowych świata. Amerykanka dotarła do Torunia autem osobowym później niż reszta zespołu. Wisła Can Pack Kraków w pierwszej kwarcie wypracowała aż 15 punktów przewagi. Wynik tej odsłony rzutem z dystansu ustaliła Anke De Mondt. Na tablicy wyników widniało 11:26 dla gości.

Podopieczne Jose Ignacio Hernandez grały bardzo skutecznie i zdobywały punkty z wypracowanych pozycji. W szeregach gospodyń nie funkcjonował szybki atak, który jest największą bronią drużyny. Torunianki były ospałe zarówno w ofensywie, jak i w obronie. Na dodatek Katarzynki nie potrafiły trafić do kosza zza linii 6,75 m. W całym spotkaniu nie trafiły ani razu (!) na szesnaście wykonanych prób. Podopieczne Elmedina Omanicia zdobyły przed przerwą tylko 20 punktów i udawały się do szatni mając aż 26 "oczek" mniej od rywalek.

- Myślę, że dla Wisły Can-Pack Kraków był to bardzo ważny mecz. Jeżeli Tina Charles przyjechała do Torunia osobno samochodem osobowym to w Krakowie poważnie traktują nasz skromny skład. Zagraliśmy fatalnie pierwszą połowę - powiedział po spotkaniu trener Elmedin Omanić.

Wydawało się, że w sobotni wieczór licznie zgromadzeni kibice w hali toruńskiego "Spożywczaka" nie doświadczą już zbyt wielu emocji. Jednak koszykarki Energi Toruń kolejny raz w drugiej połowie pokazały się z bardzo dobrej strony i wzięły się do odrabiania strat. Trzecia kwarta rozpoczęła się od punktów reprezentantki Polski - Weroniki Idczak. Ale to druga "kadrowiczka" w szeregach torunianek - Martyna Koc była głównym egzekutorem zespołu. Dzielnie pomagały jej Nicole Michael i Adrianne Ross, która w trakcie pojedynku narzekała na drobny uraz łydki. Głównie dzięki postawie tego tria Katarzynki wygrały trzecią odsłonę 26:12.

Przed ostatnią kwartą gospodynie miały 12 punktów straty do rywalek. Wiślaczki nie grały już tak dobrze w defensywie, zaczęły też popełniać proste błędy w ataku. Tymczasem pogoń Energi Toruń trwała. Po akcji 2+1 w wykonaniu Pauliny Misiek przewaga krakowianek po raz pierwszy od długiego czasu zmalała do 8 "oczek". Następnie obydwie drużyny grały przez pewien czas kosz za kosz. Katarzynki pokazały, że potrafią walczyć na równym poziomie z zespołem Euroligowym.

Torunianki miały sporo problemów z faulami. Parkiet ze względu na przekroczenie limitu przewinień musiała opuścić Adrianne Ross i koszykarki Energi Toruń przez prawie połowę ostatniej odsłony musiały radzić sobie bez swojej statystycznej liderki. Na dodatek po cztery faule miały na swoim koncie aż 3 inne Katarzynki.

Chwilę później kolejne punkty zdobyła Martyna Koc i przewaga Wisły Can-Pack Kraków zmalała jedynie do 5 punktów. Wydawało się, że niespodzianka wisi w powietrzu. Wtedy bardzo ważny rzut z dystansu trafiła Paulina Pawlak, która uciszyła tym trafieniem cały "Spożywczak". Koszykarki Energi Toruń próbowały jeszcze wrócić do gry, ale nie były już w stanie nic zrobić. Ostatecznie Wiślaczki pokonały Katarzynki 80:69 i wciąż są niepokonane w polskiej lidze.

- Cieszę się, że udało nam się wygrać. Wiedziałyśmy, że to będzie ciężki mecz. Zawsze gra nam się ciężko w Toruniu. Dlatego zwycięstwo cieszy jeszcze bardziej - stwierdziła po spotkaniu Paulina Pawlak.

Najwięcej punktów dla zwycięskiej drużyny - po 14 zdobyły Anke DeMondt i Petra Stampalija. Ta druga miała również 11 zbiórek i zanotowała double-double. Tylko jeden punkt mniej rzuciła Tina Charles. Jednak w postawie tej zawodniczki widać było jeszcze zmęczenie długą podróżą oraz brak zrozumienia z koleżankami z drużyny.

Energa Toruń - Wisła Can-Pack Kraków 69:80 (11:26, 9:20, 26:12, 23:22)

Energa:
M. Koc 21, N. Michael 20, P. Misiek 10, A. Ross 9, W. Idczak 6, M. Cvetanovic 2, R. Ratajczak 1, L. Bell 0, E. Tłumak 0, R. Płonka 0.

Wisła:
P. Stampalija 14, A. DeMondt 14, T. Charles 13, J. Żurowska 12, P. Pawlak 11, K. Krężel 9, C. Ouvina 5, D. Horti 2, J. Czarnecka 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×