Marcin Dutkiewicz: Wychodzimy na parkiet i zmienia się tylko nazwa drużyny

Energa Czarni Słupsk pokonała w Tarnobrzegu miejscowe Jezioro 85:73. Goście z Pomorza, mimo że prowadzili do przerwy różnicą 19 oczek pozwolili rywalom na dojście na zaledwie dwa punkty.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Niewielu przypuszczało, że Energa pozwoli Jeziorowcom na wyrównanie stanu meczu. Gospodarze pokazali charakter i doprowadzili do wyniku 68:70 dla Czarnych. Słupszczanie wykazali się jednak mądrością i nie pozwolili rywalom na marsz po wygraną. - Możliwe, że w 3 kwarcie za bardzo się zdekoncentrowaliśmy i popełnialiśmy głupie przewinienia. Dwóch naszych graczy spadło za pięć fauli. Reszta miała z nimi spory problem i końcówkę zagraliśmy tak jak zagraliśmy. Chwała wszystkim za to, że dowieźliśmy to zwycięstwo do końca. Cały zespół na to pracował. Mniej więcej po równo każdy rzucał. Cieszę się, że dotrwaliśmy z tym prowadzeniem do samego końca, gdyż nie fajnie by był wracać te kilkanaście godzin z myślą, że daliśmy sobie wyrwać zwycięstwo - powiedział skrzydłowy Czarnych Marcin Dutkiewicz.

Energa wygrała po raz czwarty z rzędu i tym samym zrehabilitowała się za słaby początek. Zespół ze Słupska czeka jednak teraz bardzo ciężki maraton. - Super, że wygrywamy po dość nieciekawym początku. Z meczu na mecz gramy coraz lepiej. Oby tak dalej. Ogólnie w listopadzie gramy aż osiem pojedynków. To będzie taki maraton. Po to się trenuje i gra, żeby na boisko wyjść i pokazać to co się potrafi. Tak samo podejdziemy do Asseco, jak do potyczki z Jeziorem czy Startem Gdynia. Wychodzimy na parkiet, gramy 5 na 5 i właściwie zmienia się tylko nazwa drużyny rywala. Nie ma mowy o tym, że na jednego przeciwnika jesteśmy mniej skoncentrowani czy odpuszczamy. Gramy po prostu swoje i chcemy, żeby to wyglądało jak najlepiej - dodał 26-latek.

Energa Czarni Słupsk dysponują wysokim i ciekawym składem. Wydaje się jednak, że zespół dysponuje dość krótką ławką, co w konsekwencji w przyszłości może okazać się sporym problemem. - Mamy taki skład jaki mamy. Każdy trenuje i chce się pokazać z jak najlepszej strony. Trener jest odpowiedzialny za rotację. To nie ja budowałem skład i nie do mnie takie pytania. Zdarza się, że zawodnicy popełniają po pięć fauli, ale po to są rezerwowi, aby wejść i zespół pchnąć do przodu - kontynuuje.

W sobotnim spotkaniu z Jeziorem trener Marius Linartas miał do dyspozycji właściwie tylko dwóch niskich graczy. Na szczęście dla drużyny obaj nie grali zbyt agresywnie w defensywie i nie popełniali fauli, które w konsekwencji mogłoby się okazać bardzo bolesne w skutkach. - Wypadł nam ze składu na trzy tygodnie Oded Brandwein. Jego najbardziej brakowało tego koszykarza, gdyż może grać jako Polak. Jest graczem agresywnym, walecznym. Takie jest niestety życie, że zdarzają się kontuzje i wtedy musimy się odnaleźć i pokazać swoje najlepsze strony - zakończył Marcin Dutkiewicz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×