Znicz Basket Pruszków potrzebował wzmocnienia?
Jeszcze po sobotnim meczu trener pruszkowskiej ekipy zapewniał, że będzie grał składem, który ma. Kilka dni później sytuacja się zmieniła, a jego ekipa szybko wykorzystała nadarzającą się okazję.
Zespół z Mazowsza jest w trakcie wyjazdowego trójmeczu. W sobotę dostanie kolejną szansę na przełamanie. - Mamy trudną serię trzech wyjazdów. Dwa z nich przegraliśmy. Musimy się starać, żeby w Bydgoszczy się odblokować i dalej walczyć. Na pewno zagraliśmy lepsze spotkanie niż w Krośnie, ale i tak to było za mało - ocenił szkoleniowiec Znicza. - To nieprzyjemny zespół grający ofensywnie. Gdy im zapali to trudno zatrzymać tych graczy. U nas musi dużo rzeczy zatrybić żebyśmy wygrywali. Szczególnie z tymi mocniejszymi na wyjazdach. W tym meczu też to nie zadziałało. Niektórzy gracze nie włączyli się na tyle, żeby wnieść coś niezbędnego do zwycięstwa. Bez tego nie damy rady - dodał Spychała analizując grę Franz Astorii Bydgoszcz, z którą zmierzy się Znicz.
Czy zatem pruszkowski zespół, który w I lidze śmiało można zaliczyć do najbiedniejszych, powtórzy czwartą lokatę z poprzedniego, rewelacyjnego sezonu? - Bardzo mocna liga. Nie mogę powiedzieć, że powtórka jest nierealna. Tu są wszystkie mecze do wygrania. Mogliśmy powalczyć w Toruniu, Stargardzie czy nawet Kutnie. Bądźmy realistami. W zeszłym roku nikt na nas nie stawiał. Tym bardziej jest tak teraz. Zróbmy tą ósemkę, zagrajmy w Play-offach, będziemy wtedy szczęśliwi - wyjaśnił Spychała.