- Przyjechaliśmy do Radomia z zaliczką szesnastu punktów, więc można było zauważyć, że nie był to mecz na śmierć i życie - przypomniał na pomeczowej konferencji prasowej trener Energi Czarnych Słupsk, Marius Linartas. Nieco z konieczności musiał wystawić na parkiet mniej ogranych zawodników. Jak się później okazało, stanęli oni na wysokości zadania. - Mieliśmy małe problemy z rotacją w składzie i dzięki temu młodsi zawodnicy mogli spędzić więcej czasu na parkiecie - przyznał.
- Chciałem podziękować drużynie z Radomia za walkę, bo były to dwa ciężkie mecze - zwrócił uwagę Mateusz Kostrzewski. - Chciałbym podkreślić naszą wygraną zbiórkę. Kolejny raz pokazaliśmy, że jesteśmy silną drużyną, stawiamy twarde warunki i w tym jest nasza największa moc - dodał.
- To nie są łatwe mecze. Na pewno wymagają dużego poświęcenia zarówno z naszej strony, jak i ze strony Rosy - zauważył w wywiadzie dla oficjalnej strony beniaminka TBL. - Na razie wygrywamy, wszystko idzie w dobrym kierunku. Myślę, że za tydzień u nas kolejny mecz pójdzie po naszej myśli - zapowiedział. Zapytany o swój bardzo dobry występ (23 zdobyte "oczka"), odpowiedział: - Nie jest tak, że zdobywa się daną liczbę punktów, ona jest zadowalająca i osiada się na laurach. Trzeba cały czas pracować, aby poprawiać się w każdym elemencie gry i starać się o jak najlepsze wyniki w przyszłości.
- Na pewno zaważyła pierwsza kwarta, którą przegraliśmy wyraźnie - podał przyczyny porażki Michał Nikiel. - Początek nie był dla nas taki, jaki powinien być. Później "goniliśmy", złapaliśmy właściwy rytm. Nie poszło to tak, jak miało. Zrobimy wszystko, aby dwa najbliższe spotkania wygrać - obiecał center Rosy.
Usprawiedliwień nie starał się szukać Paweł Bogdanowicz. - Ciężko cokolwiek komentować. Nie mamy na razie sposobu na Czarnych - mówił otwarcie. - Mam nadzieję, że los odwróci się we wtorek w przełożonym meczu ligowym. Musi się w końcu los odwrócić, musimy wziąć się do roboty - nie owijał w bawełnę.
Były zawodnik Sokoła Łańcut zaliczył jeden z lepszych występów w barwach nowej drużyny. Nie przełożyło się to jednak na końcowy rezultat. - Nie sądzę, że to mój najlepszy mecz. Może najlepszy przed własną publicznością, ale wcześniej, w Słupsku, miałem o wiele lepszy. Nie liczy się moja gra, ale dobra całego zespołu, a że schodzimy z boiska kolejny raz pokonani, to nie ma to większego znaczenia - zakończył.