Koszykarze Trefla Sopot przez większość meczu nadawali ton wydarzeniom na parkiecie w Słupsku w niedzielnym spotkaniu. Jednak w ostatniej kwarcie to Energa Czarni przejęli kontrolę nad meczem i to oni mogli cieszyć się z wygranej po ostatnim gwizdku sędziego. - Myślę, że zabrakło nam nieco skuteczności w ataku. Graliśmy nieźle w obronie, udało nam się odskoczyć na 10 punktów. Później nagle coś siadło po obu stronach parkietu i Czarni wrócili do gry. W najważniejszych momentach spudłowaliśmy za dużo rzutów, do tego Czarni byli w gazie - twierdzi Michał Michalak z Trefla Sopot.
Sopocianie po raz kolejny wypuścili z rąk wysokie prowadzenie, jakie udało im się zbudować podczas spotkania. W mgnieniu oka Czarni odrobili 11 punktową stratę i sami wyszli w czwartej kwarcie na 9-punktowe prowadzenie! - Bardzo ciężko tutaj wygrać. Nam niestety nie udało się wygrać. Chociaż uważam, że powinniśmy wygrać - dodaje Michalak.
Panująca na trybunach znakomita atmosfera miała poniekąd wpływ na grę Energi Czarnych, co podkreślają nawet gracze Trefla Sopot. - Jest to jedna z najgorętszych hal w Polsce. Jest pełna hala na każdym meczu. Publiczność sprzyja gospodarzom, ludzie bawią się na takich spotkaniach - ocenia gracz Trefla Sopot.
A jak atmosfera w Hali Gryfia wpływa na jakość gry ekipy przyjezdnej? - Myślę, że to nie ma znaczenia. Musimy być profesjonalistami, odporni na takie rzeczy. To nie może wpływać na jakość naszej gry, czy poziom koncentracji. To powinno nas mobilizować do pokazania, że się mylą - podkreśla Michalak.