Tina Charles: Obyśmy wspólnie przeżywali jak najwięcej podobnych chwil
Krakowska Wisła w końcu zwyciężyła w Eurolidze. W środę pokonała przy własnej publiczności Spartaka Moskwa i udowodniła, że wiele osób za wcześnie ją skreślało.
Przed spotkaniem Biała Gwiazda akurat nie uchodziła za faworyta. To Rosjanki legitymowały się znakomitym bilansem 4-0 i miały wszelkie dane ku temu, by wyśrubować swoje osiągnięcia. Jednak tym razem natrafiły na spory opór. Podopieczne Jose Ignacio Hernandeza podeszły do konfrontacji niezwykle zmotywowane i po końcowej syrenie mogły cieszyć się z triumfu. - Jestem naprawdę zadowolona ze zwycięstwa. Przede wszystkim dlatego, że sukces odniosła cała drużyna - uważa Tina Charles.
Dla małopolskiego teamu wygrana była wręcz konieczna. Dotychczas bowiem w pucharach aż trzy razy schodził z parkietu pokonany, a ponadto podczas minionego weekendu przegrał ligową potyczkę w Polkowicach z głównym konkurentem do tytułu czempiona kraju. - Sądzę, że teraz pewne sprawy potoczą się inaczej. Być może nawet zaczęłyśmy pisać nowy rozdział zupełnie osobnej historii? Kto wie. Obyśmy wspólnie przeżywali jak najwięcej podobnych chwil - dodaje.Sama 23-latka zaś wspięła się na wyżyny swoich umiejętności i zdobywając 26 punktów została najskuteczniejszą koszykarką spośród wszystkich, które w ogóle wzięły udział w zmaganiach. - Starałam się jak najwięcej dać zespołowi cieszę się razem z resztą. Ciężko pracowaliśmy na korzystny rezultat - kończy MVP sezonu zasadniczego ligi WNBA.