Rzucając 58 punktów ciężko jest wygrać mecz - rozmowa z Grzegorzem Mordzakiem, koszykarzem Startu Gdynia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

O przegranej Startu Gdynia z Jeziorem Tarnobrzeg zdecydowała przede wszystkim czwarta kwarta. W niej ekipa z Trójmiasta zawiodła i oddała rywalom dwa punkty.

Kamil Górniak: Na pewno boli was ta porażka, gdyż byliście bardzo blisko zwycięstwa.

Grzegorz Mordzak: Byliśmy blisko wygranej. Przegraliśmy wysoko ostatnią kwartą. Zawiodła skuteczność, przede wszystkim w tej czwartej odsłonie zawodów. Mecz nie potoczył się po naszej myśli i dwa punkty zostały w Tarnobrzegu.

Słabo zaczęliście tą ostatnią część zawodów, bowiem w ciągu ponad 7 minut zdobyliście zaledwie cztery oczka.

- Dokładnie tak. Powiem szczerze, że kosze się zaszyły i nie mogliśmy do nich nic trafić. Czasami tak się zdarza. Szkoda, że tak akurat się stało w tym spotkaniu, gdyż cały mecz szedł po naszej myśli, a czwarta kwarta zaważyła o końcowym wyniku.

Wynik można powiedzieć, że jest z koszykówki kobiecej.

- Dokładnie, ale to ze względu na dobrą obronę i słabą skuteczność.

Trener miał trochę pretensji do arbitrów. Wzięło się to zapewne z tego, że rywale mieli ponad 30 rzutów wolnych, czyli szans na łatwe punkty.

- Nie mnie jest oceniać pracy sędziów. To jest sport. Każdy po porażce jest sfrustrowany. Trzeba ją przyjąć na klatę i żyć dalej. Będziemy szukać wygranych w kolejnych spotkaniach.

Zbieraliście dobrze piłki w ataku. Mieliście aż 18 zbiórek pod koszem rywali, ale zdobyliście z ponowień zaledwie 6 punktów.

- Powiem szczerze, że szwankowała nasza skuteczność. Rzucając 58 punktów ciężko jest wygrać mecz.

Te zbiórki przy takiej nieskuteczności z obu stron powinny zaważyć na tym, kto wygra.

- Na pewno tak. Mimo, że mieliśmy tyle zbiórek nie udało nam się zdobywać dzięki temu dodatkowych punktów. Widomo, że w koszykówce wygrywa ten zespół, który rzuci więcej oczek od rywala. Myśmy rzucili więcej, a mimo to zeszliśmy z parkietu pokonani, a mieliśmy zdecydowaną przewagę w walce na tablicach.

Nie było presji, że trzeba ten mecz wygrać?

- Każdy mecz jest ciężki. Wychodzimy na parkiet z myślą, że trzeba wygrać ten pojedynek i grać jak najlepiej. To jest sport i rządzi się on swoimi prawami. Wiadomo, że rywal także chce zwycięstwa. Byliśmy w tym spotkaniu gorsi, przegraliśmy i dwa punkty zostały w Tarnobrzegu.

Presja chyba była na obu ekipach. Zamykaliście ligową tabelę, wygranych nie mieliście zbyt wiele i trzeba było wygrać tą potyczkę, aby odbić się od dna.

- Każde zwycięstwo przybliża do play off. Dopiero za nami pierwsza runda. Czekać nas będzie jeszcze walka później w szóstkach. Tam się jeszcze może dużo wydarzyć. Trzeba będzie tam zwyciężać, ale każda wygrana teraz będzie miała duże znaczenie przed rywalizacją w kolejnej fazie rozgrywek. Każdy chce zainkasować w każdej potyczce dwa oczka.

W tej drugiej rundzie zapewne będzie rywalizować w tej dolnej szóstce o dwa miejsce gwarantujące grę w play off. Tam będą zespoły teoretycznie słabsze, które będą chciały także wywalczyć awans do najlepszej ósemki. Tak więc wtedy każde ze spotkań będzie można powiedzieć tym decydującym.

- Na pewno tak. Dlatego w rundzie zasadniczej trzeba wygrać jak najwięcej meczów, aby później w tej kolejnej fazie mieć jakiś taki handicap. Grałoby się o wiele łatwiej, bezpresyjnie. Trzeba żyć dalej i szukać tych ważnych punktów w kolejnych ligowych konfrontacjach.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)