AZS Politechnika Poznań na dnie, ale wciąż pełen nadziei

Beniaminek z Poznania notuje porażkę za porażką. Kiepskie wyniki nie załamały drużyny, która nadal wierzy, że zła karta jeszcze się odwróci.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Trzy ostatnie mecze to pasmo szczególnie dotkliwych niepowodzeń AZS Politechniki BIG-PLUS Poznań. Ponad 30-punktowe przegrane nie pozostały bez wpływu na formę psychiczną drużyny. - Gramy ostatnio według tego samego scenariusza. Przegrywamy w głowach, bowiem wychodzimy na początek z dużą wiarą w to, że możemy wreszcie kolejny mecz rozstrzygnąć na własną korzyść. Natomiast seryjnie tracone szanse na zdobycie punktów przenoszą się niestety na niski poziom morale. Jest wtedy gra indywidualna, która przeciwko dobrze zorganizowanej defensywie przeciwnika nie przynosi korzyści. Wiemy o tym doskonale, bo rozmawialiśmy niejednokrotnie na ten temat. Wszyscy zawodnicy są tego w pełni świadomi, ale kiedy przychodzi gra, to każdy chce znaleźć dobry sposób, żeby przełamać złą passę - pociągnąć drużynę za sobą, a okazuje się, że skutek jest odwrotny - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl analizuje Waldemar Mendel.

Beniaminek nie ma już żadnych szans, by przed półmetkiem rozgrywek opuścić ostatnie miejsce w tabeli. Czy planuje dokonać jakichś zmian podczas dwutygodniowej przerwy, aby w drugiej części sezonu zaprezentować się z lepszej strony? - Kadrowo na pewno nie zmieniamy niczego, dlatego że z założenia jesteśmy drużyną akademicką. W związku z tym ogrywamy się. Wykorzystujemy tę ligę PZKosz do tego, żeby jak najlepiej wystąpić w rozgrywkach akademickich. Jak do tej pory udawało nam się to nieźle. Mam nadzieję, że akurat ta nieudolność rzutowa w I lidze nie przeniesie się później na zablokowanie również w rozgrywkach akademickich. Szkoda by było, żeby ten sposób na zdobywanie wysokich wyników akademickich został zaprzepaszczony - ocenia trener.

AZS zna więc swoje miejsce w szeregu. Nie oznacza to jednak, że zamierza poddać się już w trakcie sezonu. Mimo wszystko kiepskie wyniki, a nawet perspektywa spadku nie oznaczają dla drużyny sądnych dni. - Smutek na pewno będzie, bo jednak jesteśmy sercami sportowcami. Każdy z nas chce wygrywać, nie lubimy porażek. Przegrane męczą nas tak samo, jak wszystkich pozostałych. Na pewno nie będzie przejścia nad tym do porządku dziennego - przekonuje Mendel. - Jednak nie spowoduje to jakichś kar w zespole, które skutkowałyby wyrzuceniem połowy składu. Jesteśmy w pełni świadomi swojego celu. Zrobimy wszystko, żeby utrzymać się w tej lidze. I liga jest dla nas celem. Celem, który ma później przynieść odpowiedni efekt w rozgrywkach akademickich. Jeżeli nam się nie uda utrzymać w tej lidze, to będziemy robili wszystko, żeby dalej dobrze grać w II lidze. Na razie jeszcze sezon trwa - kończy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×