Marcin Gortat był kolejnym zawodnikiem Phoenix Suns, który udzielił wywiadu dla klubowego programu "One on One". Z rozmowy dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy na jego temat. Łodzianin zdradził na przykład, że musi często chodzić do fryzjera i regularnie się golić, gdyż w innym wypadku wyglądałby jak jaskiniowiec.
- Staram się dbać o swój wygląd. Chcę się dobrze prezentować, gdyż bardzo często uczestniczymy w różnego rodzaju sesjach zdjęciowych, spotykamy się z kibicami i mediami. Włosy rosną mi bardzo szybko i czasami bywa tak, że ledwo co się ogolę, a po kilku dniach już się pojawia na mojej głowie owłosienie. Dlatego, gdybym przestał regularnie się strzyc i golić, wyglądałbym jak jaskiniowiec (śmiech) – powiedział center Suns.
Gortat przyznał także, że od momentu przejścia do Phoenix zakochał się w tym mieście i jest niezwykle szczęśliwy. Ludzie są dla niego bardzo mili i czuje się tutaj jak w domu. Dodał też, że chce być jak najlepszym koszykarzem.Musi jednak poprawić kilka elementów w swojej grze, a przede wszystkim być bardziej agresywny pod tablicami.
- Jestem szczęśliwy z tego w jakim miejscu się znajduję. Od małego moi rodzice wpajali mi wartości, dzięki którym jest mi teraz łatwiej w życiu. Zawdzięczam mamie i tacie naprawdę wiele i z pewnością bez nich nie byłoby mnie teraz tutaj. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Zaczynałem od piłki nożnej, która w moim kraju jest najpopularniejszym sportem. A teraz walczę na parkietach NBA. Oczywiście nadal interesuję się piłką, oglądam mecze Realu Madryt i innych czołowych drużyn w Europie, ale przede wszystkim skupiam się na koszykówce. Nawet mając wolne, uwielbiam oglądać mecze - stwierdził Polak.
Polish Hammer przyznał również, kto jest jego koszykarskim idolem i na kim się wzoruje. Wypowiedział się również na temat Dwighta Howarda, z którym poznał się za czasów, gdy obaj reprezentowali barwy Orlando Magic.
- Moimi idolami zawsze byli Shaquille O'Neal i Kevin Garnett. Szkoda, że Shaq nie gra już w NBA. Uwielbiam patrzeć na ich grę i staram się obserwować jak się zachowują. Co do Dwighta to podpatrywałem go, gdy razem graliśmy w Orlando, ale nie uważam go za najlepszego centra. Gdybym miał wybrać między nim a sobą to… wybrałbym siebie (śmiech). Obecnie sporo uczę się od Jermaine'a O'Neala, który jest znakomitym graczem i wspaniałym wsparciem dla całej drużyny. Czasami jestem w szoku, bo kiedyś obserwowałem go jedynie w telewizji, a teraz z nim gram. To wspaniałe uczucie - powiedział Marcin.
Na koniec Polak zdradził, że bardziej od fioletowego woli kolor pomarańczowy,co widać choćby po jego meczowych butach. Dodał jeszcze, że bardziej niż na nagrodzie MVP zależy mu na mistrzowskim pierścieniu i liczy, że kiedyś go zdobędzie.