Wielki powrót Polibudy! - relacja z meczu AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań - SKK Siedlce

Po pasjonującym, pełnym zwrotów akcji spotkaniu, AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań wygrała z SKK Siedlce 77:74. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.

Akademicy dobrze rozpoczęli ostatnie spotkanie w 2012 roku. Po trafieniach Marka Sobkowiaka i Tomasza Baszaka wyszli na prowadzenie 6:0. Po przerwie na prośbę trenera gości Tomasz Araszkiewicza i punktach Kamila Sulimy oraz Rafała Kulikowskiego zrobiło się 6:7 dla SKK Siedlce. Historia znana z poprzednich spotkań z udziałem AZS Politechniki BIG-PLUS Poznań podpowiadała, że to mógł być kluczowy moment nie tylko pierwszej kwarty, ale i całego spotkania. Tym razem jednak poznaniacy się podnieśli. Między innymi dzięki 8 punktom Pawła Hybiaka (w tym dwie "trójki") poznaniacy wygrali inauguracyjną odsłonę 19:14.

W drugiej kwarcie gospodarze kontynuowali dobrą grę. Pod tablicami rządził Adam Metelski, dwoma efektownymi akcjami na placu gry zameldował się Piotr Gacek i podopieczni Waldemara Mendla prowadzili już 29:17. Po kolejnej przerwie na żądanie trenera Araszkiewicza, SKK wrócił do gry i zaczął odrabiać straty. 8 "oczek" z rzutów wolnych zdobył wprowadzony na boisko Przemysław Lewandowski, za trzy trafił Radosław Basiński i głównie dzięki tym trafieniom zespoły zeszły do szatni przy stanie "tylko" 35:30 dla AZS.

O tym co wydarzyło się zaraz po zmianie stron, gospodarze będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Poznaniacy stracili aż 17 punktów z rzędu, a w zespole gości szaleli szczególnie Adrian Czerwonka i Tomasz Deja. Gdy wydawało się, że gorzej być nie może, oliwy do ognia dolał Paweł Hybiak, który nie mogąc się pogodzić z decyzją arbitra, zarobił przewinienie techniczne. Trener Waldemar Mendel był na swojego rozgrywającego wściekły i zdjął go z boiska. Kto znał historię poprzednich meczów AZS, nie mógł być w tamtym momencie optymistą. Pociąg pt. "Zwycięstwo" znów zdawał się uciekać studentom ze stolicy Wielkopolski.

Poznaniacy pierwsze punkty w trzeciej kwarcie zdobyli dopiero po 7 minutach, gdy celnie zza linii 6,75 metra w wykonaniu Pawła Stankiewicza. Siedlczanie starali się zdusić to powstanie w zarodku, ale znokautowany bokser zdawał się dochodzić do siebie. Ostatecznie, odsłona cierpienia dla gospodarzy, a kanonady dla gości skończyła się gdy na tablicy widniał wynik 44:51 dla przyjezdnych.

Czwarta kwarta była najbardziej emocjonującym fragmentem meczu koszykarskiego z udziałem Politechniki w tym sezonie. Graczom Waldemara Mendla wyraźnie znudziła się rola chłopców do bicia i postanowili odrobić straty. Bardzo szybko, po punktach Metelskiego doskoczyli do SKK na trzy "oczka" (48:51). Przyjezdni mieli w tej odsłonie jeden lek na rozpalone głowy gospodarzy - celne "trójki", którymi starali się zgasić ich zapał i pogrzebać szanse na sukces. Kamil Sulima robił co mógł, a gdy trafił także Lewandowski (51:59), wydawało się, że siedlczanie są już blisko triumfu.

Wtedy jednak rzutem za trzy "oczka" sygnał do zrywu wysłał Piotr Gacek, do którego chwilę później przyłączył się Tomasz Gierwazik. Koszykarze z Grodu Przemysława zdobyli 10 punktów z rzędu. Stan meczu wyrównał Hybiak, a na prowadzenie kolegów wyprowadził Filip Kowalewski (61:59).

Koniec zawirowań? A skąd! Cztery punkty Basińskiego, "trójka" Lewandowskiego i na 1:34 przed końcem spotkania, to goście witali się z gąską (61:66). Odpowiedział Hybiak (63:66), ale AZS miał już tylko 40 sekund na odwrócenie losów rywalizacji. Gdy z dystansu spudłowali Gacek i wspomniany filigranowy rozgrywający gospodarzy, nadzieja wydawała się ulatywać. Siedlczanie starannie pilnowali, by poznaniacy nie zrobili im krzywdy zza linii 6,75 meta. Sekundy do końca, pod tablicą gości znajduje się Metelski, pakuje piłkę do kosza. Syrena. Dwa punkty nic gospodarzom nie dają, wydaje się, że to już koniec. Tymczasem... Lewandowski faulował Metelskiego! Rzut wolny! Popularny "Mietek" staje sam na sam z koszem i może przedłużyć spotkanie o pięć minut. Trafia. Ławki rezerwowych eksplodowały. Jedna z radości, druga z wściekłości i niedowierzania. - Nie wiem po co faulował Adama. Te dwa punkty nic nam nie dawały - mówili po meczu uśmiechnięci akademicy. Dogrywka.

Poznaniacy nie chcieli już wypuszczać szczęścia z rąk. Zaczęli od "trójki" Gierwazika, potem cztery punkty Gacka i znów "Gierwa" skuteczny z dystansu (76:68). Siedlce... Wracają! Za trzy trafiają Sulima i Lewandowski (76:74). Minuta do końca. Pudłują jedni i drudzy. Goście ruszają w końcu z decydującą kontrą. Pachnie drugą dogrywką. Jednak... Kulikowski fauluje Hybiaka w ataku! Po chwili "Mały" wykorzystuje jeden rzut osobisty. Sekundy do końca, goście rozpoczynają z boku. Próbuje Sulima. Nie trafia. Koniec!

AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań odniosła drugie zwycięstwo w tym sezonie i w dobrym stylu zakończyła udany dla siebie rok 2012. Nie bez znaczenia był styl tej wygranej. Wiosną, gdy rodziły się ich sukcesy na drugoligowych parkietach, poznaniacy byli mistrzami horrorów z happy endami. W środę gracze Waldemara Mendla przypomnieli sobie, co znaczy wytrzymać ciśnienie i co znaczy powrócić do gry. Akademicy pierwszy raz w obecnych rozgrywkach odrobili straty i podnieśli głowy w kluczowych momentach. Oczywiście pomogła im w tym słaba postawa SKK, ale to już inna historia. Polibuda dalej zamyka I-ligową tabelę, ale koszykarze beniaminka udają się na świąteczno-noworoczną przerwę z uśmiechem na ustach i z wyczyszczonymi głowami, w których po bolesnych porażkach były przecież same błędy. Czy to pomoże im w styczniu powrócić z nowymi siłami i sprawić jeszcze kilka niespodzianek? Zobaczymy. Na razie akademicy sprawili sobie bardzo miłe prezenty gwiazdkowe i głośno odetchnęli z ulgą.

AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań - SKK Siedlce 77:74 (19:14, 16:16, 9:21, 22:15, 11:8)

AZS:
Gacek 16, Metelski 15, Hybiak 13, Sobkowiak 10, Gierwazik 9, Stankiewicz 4, Baszak 4, Szydłowski 4, Kowalewski 2, Rutkowski 0.

SKK:
Sulima 21, Lewandowski 16, Basiński 13, Czerwonka 6, Deja 6, Kulikowski 6, Chodkiewicz 6, Czyż 0, Bal 0.

Komentarze (2)
avatar
Senti
19.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak tak dalej pójdzie to nawet przewagi parkietu w fazie play-out nie będzie. A wtedy byłby to już naprawdę wielki dramat bo drużyna z takim potencjałem jak spadnie z ligi to będzie szok.