Środowy pojedynek nie należał do pięknych. Mimo że oba zespoły pokazały w tym sezonie, że potrafią zdobyć dużo punktów. Przy słabej postawie gości niewiele lepiej grająca Spójnia prowadziła nawet 8:2. Receptą na niemoc okazały się wejścia pod kosz Kamila Michalskiego. Chwilę później lepszy fragment miał Hubert Pabian i na tym pochwały kierowane w kierunku gospodarzy można zakończyć. Franz Astoria wykorzystała błędy w kontratakach oraz pudła w łatwych sytuacjach i szybko doprowadziła do remisu. Pierwszą kwartę dzięki udanym akcjom Tomasza Stępnia na prowadzeniu zakończyli jednak miejscowi.
Druga kwarta to apogeum indolencji. Większe pretensje można mieć do Spójni, która przez jej większą część prowadziła, lecz nie wykorzystywała błędów rywali i bydgoski team ciągle pozostawał w grze. Sytuację ratowali Mateusz Bierwagen i waleczny Dorian Szyttenholm. O kruchych podstawach spokoju miejscowych fanów niech świadczy fakt, że kilka minut gry Franz Astorii na jej optymalnym poziomie wystarczyło do przejęcia inicjatywy. Prowadzenie gościom dał Sebastian Laydych, a przewaga sięgnęła pięciu oczek. Zmniejszył ją w ostatniej sekundzie Pabian.
Śmiało można zażartować, że przyjezdni rozgrzewali się w pierwszej połowie i jej końcówka pokazała, że są już gotowi. Wszystko dlatego, że dopiero na drugą część dotarła grupa ich fanów, która na Pomorzu Zachodnim bawiła się bardzo dobrze.
- Świetnie nas dopingowali. Jeżdżą za nami i fajnie, że jest taka grupa, która nam zawsze kibicuje czy to w Bydgoszczy, a zwłaszcza na wyjazdach. To nas zawsze mobilizuje. Chwała tym chłopakom, którzy są zawsze na dobre i na złe z zespołem. Można powiedzieć, że dzięki nim funkcjonuje nasz klub. Gdy Astoria upadła to właśnie kibice wzięli się za zarządzanie klubem i to ciągną. Miejmy nadzieję, że skutkiem tego będzie utrzymanie w lidze, czego sobie na święta życzymy - powiedział w rozmowie ze Sportowefakty.pl trener Astorii, Jarosław Zawadka.
Dobre humory najwierniejszych sympatyków Asty nie mogą dziwić. Szalał najlepszy strzelec I ligi Bierwagen, który znalazł sposób na obronę Spójni, a dominacja gości powoli się zarysowywała. Stargardzianie też się starali, lecz trzecia kwarta sprawiła im sporo kłopotów. Co ciekawe, dopiero w niej oba zespoły zdobyły pierwsze punkty z za linii 6,75 metra. Strzelecką niemoc przełamał Michalski. Wspomógł go Bartłomiej Szczepaniak, lecz odpowiedział Laydych. Przewagą beniaminka rozgrywek była niewątpliwie postawa Wojciecha Frasia, który niemal bezbłędnie wykonywał rzuty wolne, a do dziewiętnastu punktów dołożył szesnaście zbiórek.
Trzynastopunktową przewagę w końcówce trzeciej kwarty zniwelował nieco Adam Parzych. Swoją serię kontynuował on po krótkiej przerwie zdobywając swoje siedem punktów w kilka minut. Spójnia nie złożyła broni i zbliżyła się nawet na trzy punkty. Astoria mimo presji przeciwnika zdołała jednak utrzymać kontrolę nad meczem. Bydgoszczanie pewnie egzekwowali rzuty wolne w przeciwieństwie do ich rywali. U gospodarzy w tym elemencie zawodzili praktycznie wszyscy. Gdy dodać do tego błędne decyzje w kluczowych dla odwrócenia losów spotkania sytuacjach, to łatwo wskazać lepszy zespół. Lepiej w pojedynku strzelców wypadł też Bierwagen. Zdobył dokładnie tyle samo oczek co Stępień, lecz był zdecydowanie skuteczniejszy i bardziej przydatny dla drużyny. Bydgoszczanie odnieśli szóste zwycięstwo i jest to wynik, z którego mogą się cieszyć. Tyle samo punktów w ligowej tabeli mają stargardzianie, lecz dla nich to już nie jest powód do dumy.
Spójnia Stargard Szczeciński - Franz Astoria Bydgoszcz 63:72 (19:15, 12:19, 15:22, 17:16)
Spójnia: Stępień 15, Ratajczak 12, Michalski 11, Pabian 8, Szczepaniak 8, Parzych 7, Soczewski 2, Grudziński 0, Kasprzak 0, Trepka 0.
Astoria: Fraś 19, Laydych 19, Bierwagen 15, Lewandowski 5, Robak 5, Szyttenholm 5, Małgorzaciak 2, Barszczyk 2, Rąpalski 0..
http://www.startv.pl/2,323-mecz_koszykowki_ks_spojnia_stargard_-_astoria_bydgoszcz.html
Do pełni szczęścia Bydzi zabrakło wygranej Czytaj całość