Napędzeni po ostatnim zwycięstwie z Miami Heat, Detroit Pistons nie zwalniają tempa. "Tłoki" gościły tym razem przyjezdnych z Milwaukee. Gospodarze świetnie rozpoczęli spotkanie i po dwóch kwartach prowadzili już różnicą dziesięciu punktów. Po przerwie Bucks cały czas siedzieli na karku miejscowym, ale w ostateczności musieli obejść się smakiem po niecelnym rzucie Monty Ellisa.
Drugie zwycięstwo z rzędu zapewnił Pistons Tayshaun Prince, który na 11 sekund przed zakończenia spotkania wyprowadził swój zespół na prowadzenie, trafiając dwa rzuty wolne. Skrzydłowy był również najlepszym strzelcem swojego zespołu z 20 punktami na koncie. Wspomógł go Greg Monroe, który uzbierał 14 "oczek" i 10 zbiórek.
- W większości byliśmy krok przed nimi. Bucks odpowiadali bardzo dobrze, ale wiedzieliśmy, że jeśli chcemy odnieść zwycięstwo, musimy przejąć inicjatywę - mówił po meczu 32-letni Prince.
Najwięcej punktów dla gości zdobył wspomniany wyżej Monta Ellis. Lider "Kozłów" trafił tym razem 12 z 22 rzutów, co dało mu w sumie 30 punktów. Bardzo dobre spotkanie rozegrał również Ersan Ilyasova, autor 24 "oczek" z ławki.
***
Swoich fanów po raz kolejny zawiódł zespół z Bostonu. Podopieczni Doca Riversa przed sezonem uważani byli za jednych z poważniejszych kandydatów do walki o mistrzostwo, tymczasem grają po prostu bardzo słabo. Celtics nie sprostali tym razem przeciętnym Sacramento Kings.
Gospodarze z Kalifornii nie mieli większych problemów z ograniem przyjezdnych z TD Garden. Błyszczeli przede wszystkich Isaiah Thomas, John Salmons oraz Jason Thompson. Każdy z nich doszczętnie dziurawił defensywę rywali w zielonych strojach. Najwięcej punktów dla "Królów" uzbierał 23-letni rozgrywający, który do 27 "oczek" dorzucił 5 asyst i 4 zbiórki.
Warto dodać jeszcze, że pierwsze w karierze triple-double na poziomie 12 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst osiągnął DeMarcus Cousins.
Po stronie przegranych niezłe spotkanie rozegrał Kevin Garnett. Podkoszowy zaaplikował przeciwnikom 16 punktów i zebrał 12 piłek. 20 punktów skompletował natomiast Paul Pierce. Dla Celtics jest to już trzecia porażka z rzędu, a 16 w sezonie.
***
Los Angeles Clippers przechodzą samych siebie. Biało-czerwona strona Hollywood oszalała z radości po tym, jak ich drużyna po raz trzeci w sezonie ograła Utah Jazz. Trudno uwierzyć, ale dla podopiecznych Vinny'ego Del Negro jest to już siedemnasty triumf z rzędu! Jako ciekawostkę można również dodać, że Clippers nie przegrali w grudniu, notując bilans 16-0.
Gospodarze ze Staples Center swoją wartość udowodnili w ostatniej odsłonie niedzielnego pojedynku. Miejscowi zwyciężyli czwartą kwartę 28:20, co przełożyło się ostatecznie na ich kolejny sukces. Liderów Konferencji Zachodniej do wygranej poprowadził niezawodny duet Chris Paul - Caron Butler. Ten pierwszy zdobył 19 punktów, do czego dorzucił 9 asyst i 5 przechwytów. Skrzydłowy trafił natomiast 10 z 14 rzutów i w sumie zapisał na swoim koncie imponujące 29 "oczek".
Utah Jazz przed 17 porażką w sezonie nie uchroniła nawet bardzo dobra postawa Ala Jeffersona, który zakończył mecz z 30 punktami.
***
Wyniki:
Detroit Pistons - Milwaukee Bucks 96:94 (30:23, 25:22, 23:26, 18:23)
Pistons: Prince 20, Monroe 14, Villanueva 11, Knight 11.
Bucks: Ellis 30, Ilyasova 24, Jennings 9, Gooden 9.
Dallas Mavericks - San Antonio Spurs 86:111 (22:27, 23:30, 25:25, 16:29)
Mavericks: Collison 18, Brand 14, Carter 13, Kaman 13.
Spurs: Parker 21, Ginobili 20, Duncan 18.
Sacramento Kings - Boston Celtics 118:96 (24:18, 30:31, 30:24, 34:23)
Kings: Thomas 27, Salmons 23, Thompson 20.
Celtics: Pierce 20, Terry 20, Garnett 16, Green 16, Sullinger 10.
Los Angeles Clippers - Utah Jazz 107:96 (29:24, 25:21, 25:31, 28:20)
Clippers: Butler 29, Crawford 19, Paul 19, Jordan 14.
Jazz: Jefferson 30, Hayward 16, Favors 11.