Mogę w końcu powiedzieć "my" - rozmowa z Adamem Łapetą, nowym środkowym Anwilu Włocławek

Choć od kilku dni było wiadomo, że Adam Łapeta zamieni Stelmet na Anwil, na pierwszym treningu we Włocławku 25-latek pojawił się dopiero w czwartek. Następnie udzielił wywiadu naszemu portalowi.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Michał Fałkowski: Podobno bardzo mocno zabiegał o ciebie jakiś klub z Ukrainy. To prawda?

Adam Łapeta: Gdy rozmawialiśmy z moim agentem na temat mojej przyszłości i zastanawialiśmy się co zrobić po rozwiązaniu umowy ze Stelmetem Zielona Góra, i gdy rozważaliśmy różne opcje, dowiedziałem się, że jest zainteresowanie ze strony jakiegoś ukraińskiego ligowca. A czy ten klub zabiegał mocno? Nie wiem, przyznam szczerze, bo właściwie od razu odrzuciłem tę propozycję. Nie chciałem przenosić się do ligi, której nie znam w połowie sezonu jako zawodnik z zagranicy.

Interesował się tobą również inny zespół TBL...

- Tak, ale teraz nie ma co o tym wspominać. Wybrałem Anwil, jestem już we Włocławku. Otwieram nowy rozdział w karierze.

Z jakimi oczekiwaniami przybyłeś do Włocławka? Czego oczekujesz po przenosinach z Zielonej Góry?

- Ciężko powiedzieć, bo nie mam jakichś sprecyzowanych oczekiwań. Chciałbym wygrać jak najwięcej meczów z Anwilem i chciałbym, żebyśmy, teraz mogę powiedzieć w końcu "my", żebyśmy zajęli jak najwyższe miejsce. To banał, wiem, ale nie ma sensu bym teraz cokolwiek obiecywał, ponieważ tak naprawdę nie znam jeszcze drużyny. Dopiero od piątku zacznę poznawać chłopaków i trenerów oraz będę zaznajamiał się z systemem gry.

Mówisz o klubie, a ja pytałem bardziej o twoją osobę. Nie podpisałbyś kontraktu z Anwilem, gdybyś nie widział w tej decyzji szansy rozwoju...

- Oczywiście, przyszedłem do Anwilu, bo traktuję to jako inwestycję w siebie. Anwil to profesjonalny klub z bardzo dobrą organizacją i zapleczem, dlatego się tutaj znalazłem. Nie podpisałbym umowy z tym klubem, gdybym czuł, że może się powtórzyć sytuacja z Zielonej Góry.

Kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć faktu, że w Stelmecie grałeś około kwarty, a czasami w ogóle nie pojawiałeś się na parkiecie i to pomimo faktu, że Stelmet w ostatnim czasie mocno skurczył się jeśli chodzi o zestaw Polaków...

- Na początku sezonu, czy nawet jeszcze przed rozgrywkami, gdy graliśmy sparingi, szło mi o wiele lepiej - rzucałem po kilkanaście punktów i to wszystko zapowiadało się bardzo ciekawie. Niestety wszystko zmieniło się na moją niekorzyść wraz z rozpoczęciem sezonu. Nie wiem z czego to wynikało, ale teraz nie ma sensu się nad tym zastanawiać. Jestem zdania, że ta cała sytuacja nie była korzystna zarówno dla mnie, ale również dla zespołu. Ostatecznie kończąc już ten wątek, chcę podkreślić, że nie każdy zawodnik będzie funkcjonował dobrze w każdych warunkach. Każdy trener jest inny, każdy ma swoją koncepcję, założenia i nie każdy potrafi się wkomponować w te oczekiwania.

Rozmawiałeś już z trenerem Miliją Bogiceviciem na tej roli w zespole?

- Tak, rozmawialiśmy wcześniej telefonicznie, a w czwartek rozmawialiśmy twarzą w twarz. Powiedział mi, że chciał mieć w zespole wysokiego zawodnika z jakimś już doświadczeniem, bo twierdzi, że tego elementu mu brakowało i wie, jak wprowadzić takiego gracza do swojego systemu.

W czwartkowym treningu częściej przyglądałeś się swoim nowym kolegom, a piątek będziesz indywidualnie poznawał zagrywki. Na co liczysz w kontekście sobotniego starcia z Rosą Radom?

- Nie liczę na kompletnie nic. Chciałbym byśmy po prostu wygrali ten mecz. Mam świadomość, że przyjechałem do Włocławka trochę zbyt późno by wdrożyć się w system na tyle, by zagrać w Radomiu jakieś bardzo dobre zawody. W czwartek tylko pobiegałem, w piątek będę poznawał taktykę. Nie liczę na nic. Jeśli zagram to super, jeśli nie zagram, to zrozumiem dlaczego tak się stało.

Istotne było dla ciebie to, że w Anwilu ponownie zagrasz z dwoma kolegami z Asseco Prokomu: Przemysławem Frasunkiewiczem i Krzysztofem Szubargą?

- Nawet rozmawiałem z nim w momencie, w którym wiedziałem, że rozstanę się ze Stelmetem i prawdopodobnie wybiorę Anwil. Zwłaszcza duże znaczenia miała dla mnie obecność w drużynie Krzyśka Szubargi, z którym dobrze grało mi się w Asseco Prokomie. Krzysiek to świetny playmaker, a ja uważam, że żeby grać na miarę swoich możliwości potrzebuję właśnie dobrego rozgrywającego, więc to był dla mnie jeden z kluczowych czynników przy wyborze Anwilu.

Przed świętami Łapeta grał jeszcze przeciwko Anwilowi... Przed świętami Łapeta grał jeszcze przeciwko Anwilowi...
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×