Marcin Gortat nie ma się czego wstydzić w ostatnich dniach. Im zespół gra gorzej, tym Polak lepiej prezentuje się na parkiecie. W środę w ciągu 37 minut nasz rodak wywalczył 12 punktów (6/12 z gry), zebrał 14 piłek i miał aż pięć bloków. Do tego dołożył także po dwie asysty i przechwyty.
Słońca znów dobrze rozpoczęły mecz i jeszcze w trzeciej kwarcie (seria 17:0!) dotrzymywały kroku koszykarzom z Massachusetts. Co z tego, kiedy Celtowie po fatalnej trzeciej odsłonie (sześć minut bez punktu), zagrali jak z nut w ostatniej kwarcie. Wrócili na prowadzenie, powiększyli je i nie oddali do ostatniej syreny.
Niespodziewanie liderami gospodarzy była trójka rezerwowych - Jeff Green, Jason Terry oraz Jared Sullinger, który wyręczyła w zdobywaniu punktów dotychczasowych liderów (Rondo, Garnett, Pierce). Zmiennicy Celtics zdobyli aż 47 punktów, przy ledwo 16 graczy z ławki Suns.
- To oni wygrali za nas ten mecz, zagrali naprawdę bardzo dobrze - chwalił kolegów Rajon Rondo, który miał osiem punktów i osiem zbiórek.
Słońca przegrały jedenasty mecz z rzędu na wyjeździe i poza własną halą mają tragiczny bilans 2-16! Ekipa Alvina Gentry'ego (11-25) zajmuje 14. miejsce na Zachodzie, a w piątek czeka ją kolejny trudny sprawdzian - wyjazdowa potyczka z Brooklyn Nets.
Boston Celtics - Phoenix Suns 87:79 (23:24, 30:17, 14:23, 20:15)
(J. Green 14, J. Terry 13, J. Sullinger 12 - L. Scola 16, J. Dudley 14, M. Gortat 12 (14 zb))