Wojna nerwów dla gospodarzy - relacja z meczu MKS Dąbrowa Górnicza - AZS Radex Szczecin

Efektowna seria MKS-u na samym początku spotkania na nic się zdała, gdyż szczecinianie doprowadzili do dogrywki. Gospodarze rozpoczęli ją od dwóch trójek, co źle wpłynęło na nerwy ich rywali.

Lepiej w mecz weszli dąbrowianie, wśród których wyróżniającą się postacią był Łukasz Grzegorzewski. Ten zawodnik zdobył pierwsze punkty dla gospodarzy, którzy bardzo szybko rozpędzili się i zdominowali grę pod oboma koszami, nie dość, że celnie rzucali, to jeszcze zbierali piłki i notowali przechwyty. Po pięciu minutach gry MKS prowadził 16:0. Losy tej kwarty były już rozstrzygnięte, lecz szczecinianie cały czas walczyli o to, by wejść w mecz. Do końca odsłony udało im się rozegrać kilka dobrych akcji i wykorzystać przestój rywali, dzięki któremu udało im się zniwelować straty do 12 punktów.

W trakcie krótkiej przerwy między kwartami, trener Zbigniew Majcherek skutecznie zmobilizował swoich podopiecznych, którzy druga odsłonę rozpoczęli z nowymi siłami i przede wszystkim lepszą, skuteczniejszą grą. W ciągu 3,5 minuty Akademicy zniwelowali straty do czterech punktów. Jednak od tego momentu dąbrowianie obudzili się z letargu, a walka na parkiecie się wyrównała. Zarazem spadło tempo spotkania za sprawą liczby nietrafionych rzutów, w ósmej minucie obie drużyny nie trafiły trzech rzutów zza linii 6,75 m z rzędu. Końcówka była dynamiczna, ale lepiej rozegrali ją szczecinianie. Goście tę kwartę wygrali czteroma punktami, lecz schodząc na przerwę przegrywali 31:39.

Od początku drugiej połowy walka była zacięta, a emocji nie brakowało w żadnej akcji. W obu drużynach dobrze funkcjonowała obrona, która odgrywała kluczową rolę w tej odsłonie. Szczecinanie byli bardzo zmobilizowani i skoncentrowani, lecz straty do rywali nie malały. Niska skuteczność dąbrowian, którzy przez ostatnie trzy minuty nie trafili żadnego rzutu, pomogła przyjezdnym w doprowadzeniu do stanu 49:48, więc przed ostatnią kwartą losy spotkania w żadnym wypadku nie były rozstrzygnięte.

Po 15 sekundach Akademicy dzięki Maciejowi Raczyńskiemu wyszli na pierwsze prowadzenie w meczu (49:50). Natomiast gospodarze nie byli w stanie przełamać się przy rzutach. Początek czwartej odsłony należał do szczecinian, którzy zdominowali grę, a w efekcie w ciągu 1,5 minuty ich prowadzenie wzrosło do pięciu punktów. Szczecinianie nie zamierzali się zatrzymać i pewni siebie podążali ku zwycięstwu. MKS przeciwstawił się w osobie Piotra Zielińskiego, który zdobył wszystkie pięć punktów dla gospodarzy w tej odsłonie (54:58). Właśnie Zieliński był motorem napędowym akcji, które były znakiem, że dąbrowianie budzą się z letargu.

Po lay-upie w kontrze Marka Piechowicza MKS ozdyskał prowadzenie (61:60). Spotkanie więc niejako rozpoczynało się od początku, a do końca kwarty pozostało niespełna cztery minuty. Bardzo ważną rolę odgrywał cały czas Zieliński, a pomagał mu Marek Piechowicz, którego wolne ustawiły wynik na 67:64 na niespełna dwie minuty do końca. Przez prostą stratę tuż przed końcem czasu na akcję, po której piłkę przejął Łukasz Pacocha zdobył dwa punkty, doprowadzając do remisu, trener Wojciech Wieczorek bardzo zdenerwowany poprosił o czas, a zaraz po jego końcu o drugi. Do końca odsłony pozostało wtedy 16 sekund. W ostatniej akcji gospodarze postawili na Marka Piechowicza, który losy meczu próbował rozstrzygnąć lay-upem, lecz nie trafił on do kosza.

Dogrywkę MKS rozpoczął od dwóch trójek Michała Wołoszyna (które trafił w ciągu 35 sekund), zyskując przewagę - również psychologiczną. MKS grał dobrze i prowadził siedmioma punktami, gdy o czas poprosił trener AZS-u, po którym przewaga gospodarzy zaczęła maleć. Na minutę przed końcem dogrywki efektownym blokiem popisał się Jakub Karolak, po którym akcję wykończył Marek Piechowicz (79:74). W ostatnich 40 sekundach dąbrowianie wykonywali sześć rzutów wolnych, z których trafili pięć, umacniając swoją wygraną.

Po raz kolejny bardzo dobrze zagrał Marek Piechowicz, lecz również jego młodszy brat - Marcin Piechowicz - zaprezentował się z dobrej strony w roli rozgrywającego. Double-double zanotował tylko Łukasz Grzegorzewski, lecz aż czterech zawodników z obu drużyn było bliskich osiągnięcia dwóch podwójnych zdobyczy.

MKS Dąbrowa Górnicza - AZS Radex Szczecin 84:77 (22:10, 17:21, 10:17, 20:21, d. 15:8)

MKS: Marek Piechowicz 25 (8 zb), Wołoszyn 14 (3x3 pkt), Zieliński 14 (8 zb), Grzegorzewski 10 (11 zb), Zmarlak 9, Gospodarek 8, Marcin Piechowicz 2 (6 as), Maj 2, Dziemba 0, Karolak 0.

AZS: Biela 21 (3x3 pkt), Pacocha 20, Linowski 11 (8 zb), Mielczarek 9 (9 zb), Balcerek 6, Koszuta 6, Raczyński 4, Pytyś 0, Majcherek 0, Miszczuk 0.

Komentarze (1)
avatar
Migelito
19.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dla mnie jednym z kluczowych momentów spotkania były akcje Zielińskiego w ostatnie kwarcie przy prowadzeniu Radexu, bodajże blok i punktowa kontra, po których MKS wrócił do gry. A dogrywka była Czytaj całość