Marcin Dymała: Mam nadzieję, że pech nas w końcu opuści

Koszykarze BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski grając w dużym osłabieniu ulegli w sobotę Śląskowi Wrocław 64:87. Lider I ligi prowadził praktycznie od samego początku.

Dawid Bilski
Dawid Bilski

- Po kłopotach kadrowych, które nas prześladują wiedzieliśmy, że nie jesteśmy faworytem tego meczu. Staraliśmy się  jednak dać z siebie wszystko - mówi Marcin Dymała, gracz ostrowskiej drużyny.

W drugiej kwarcie Stalówka pokazała charakter i szybko zniwelowała 13 punktów straty do tylko 3 "oczek". - W pierwszej połowie nie daliśmy drużynie z Wrocławia odskoczyć na dużą ilość punktów. Przy odrobinie szczęścia mogło być nawet lepiej, ale nie trafiliśmy kilku łatwych rzutów - mówi 22-letni zawodnik.

Po zmianie stron zaznaczyła się większa dominacja Wojskowych. Zza linii 6,75m rozrzucał się Marcin Flieger. - Mieliśmy przestój w trzeciej kwarcie. Wrocławianie dobrze rozbijali naszą obronę i zaczęli trafiać z dystansu - mówi Dymała.

Ostrowska drużyna w sobotni wieczór doznała czwartej pozycji z rzędu. Usprawiedliwieniem kiepskich wyników BM Slam Stali w styczniu są problemy zdrowotne. W meczu ze Śląskiem trener Mikołaj Czaja miał do dyspozycji na ławce tylko 10 zawodników. - Mam nadzieję, że opuści nas w końcu pech i kontuzjowani gracze szybko wrócą. Niestety spadamy przez te porażki w dół tabeli. Mam nadzieję, że przełamiemy się w kolejnym spotkaniu w Przemyślu - zakończył gracz Stalówki.

Lider jednak poza zasięgiem - relacja z meczu BM SLAM Stal Ostrów Wlkp. - WKS Śląsk Wrocław

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×