Nie da tak się grać z mistrzem Polski - komentarze po meczu Anwil Włocławek - Asseco Prokom Gdynia

Anwil Włocławek miał nadzieję pokonać u siebie Asseco Prokom Gdynia, lecz mistrzowie Polski zagrali po... mistrzowsku. Zwłaszcza w pierwszej kwarcie, gdy wypracowali sobie dwunastopunktową przewagę.

Andrzej Adamek (trener Asseco Prokomu Gdynia): Co mogę powiedzieć po takim meczu? Przyjechaliśmy do Włocławka pełni obaw, ale też przyjechaliśmy po zwycięstwo. W Hali Mistrzów zawsze gra się ciężko, hala jest wypełniona kibicami, którzy żywiołowo dopingują swoją drużynę. Niemniej jednak udało nam się zrealizować zdecydowaną większość z naszych założeń taktycznych i z tego cieszę się najbardziej. Chociaż nie, najbardziej cieszę się z tego meczu.

Milija Bogicević (trener Anwilu Włocławek): Przede wszystkim dziękuję kibicom za to, co zrobili. To było dopingowanie jak z finału play-off. A co do meczu... Bardzo źle zaczęliśmy to spotkanie. Nie wiem dlaczego złapał nas taki skurcz. Myślę, że bardzo niedobrze się stało, że pozwoliliśmy wejść w mecz i otworzyć się Przemkowi Zamojskiemu. Bardzo źle graliśmy w pierwszej i czwartej kwarcie, bardzo nerwowo. Kompletnie nie przypominaliśmy tej drużyny, którą byliśmy w poprzednich meczach. Kilku zawodników zagrało poniżej swojego poziomu w ataku i myślę, że po prostu mieli zły dzień. Sądzę jednak, że szybko o tym zapomnimy i liczymy, że będziemy w stanie pokonać Trefl w półfinale Pucharu Polski już w środę.

Mateusz Ponitka (Asseco Prokom Gdynia): Trener powiedział, że przyjechaliśmy po zwycięstwo i najważniejsze, że nam się udało. Wiedzieliśmy, że to będzie bardzo trudny mecz, będzie pełna hala, ale również przyjechaliśmy zmotywowani i zagraliśmy dobry mecz. Byliśmy nastawieni bojowo, bo wiedzieliśmy, że Anwil zawiesi poprzeczkę wysoko. Myślę, że początkowa faza meczu, czyli pierwsza kwarta, sprawiła, że mogliśmy kontrolować dalszy przebieg spotkania. Anwil doszedł nas jednak na trzy punkty przed czwartą kwartą, ale na szczęście potrafiliśmy wrócić na drogę do zwycięstwa.

Przemysław Frasunkiewicz (Anwil Włocławek): Nie ma się co oszukiwać. Rozpoczęcie meczu 0:12 dało nam się bardzo mocno we znaki, bo pomimo tego, że później goniliśmy i robiliśmy co w naszej mocy, by zmniejszyć straty, to ostatecznie przegraliśmy właśnie różnicą dwunastu punktów. Ta przewaga z początku ustawiła mecz. Trudno powiedzieć skąd ona się wzięła? Może trochę zdenerwowanie, może trochę za bardzo każdy chciał wziąć ciężary gry w ataku na swoje barki, a z taką drużyną jak Asseco nie da się tak grać. Ta przewaga z początku meczu trochę się zmniejszała w trakcie spotkania, ale mimo to uważam, że gdynianie kontrolowali wynik i ogółem zagraliśmy słabe spotkanie. Na szczęście już w środę jest szansa na rehabilitację. Będziemy starać się grać na 100 procent.

Źródło artykułu: