W piątek wicemistrzowie NBA pokonali Suns różnicą 31 punktów (127:96), z kolei w niedzielę zakończyli mecz z 28 oczkami więcej. W obu spotkaniach Thunder byli co najmniej dwie klasy lepsi od zespołu Marcina Gortata.
Polak w 23 minuty zdobył sześć punktów, wykorzystując trzy z ośmiu prób z gry. Miał również siedem zbiórek i dwa bloki. Tylko jeden gracz, rezerwowy Markieff Morris, zanotował dwucyfrowy wynik punktowy - 12.
Rezerwowy Wesley Johnson w ostatnich sekundach czwartej kwarty uchronił Słońca przed niechlubnym rekordem w liczbie zdobytych punktów. Gdyby nie jego celny rzut ekipa z Arizony zanotowałaby najsłabsze spotkanie w tym elemencie od 1981 roku!
Podopieczni Lindsey'a Huntera zanotowali bardzo słabą skuteczność z gry - 33 proc., poza tym popełnili aż 22 straty. Na nic zdało się aż 17 zbiórek na atakowanej tablicy.
- Jeszcze nigdy w mojej karierze nie przegrałem dwóch meczów z rzędu taką liczbą punktów - kręcił głową Goran Dragić, autor siedmiu punktów. - Oni są jedną z najlepszych drużyn w lidze i kontrolowali wydarzenia od samego początku - dodał.
24 punkty dla zwycięzców uzbierał Russell Westbrook, a Thabo Sefolosha dołożył 20 oczek, trafiając przy tym pięć trójek.
Suns z bilansem 17-35 zajmują ostatnie, 15. miejsce w Konferencji Zachodniej. Następny mecz rozegrają we wtorek. Na wyjeździe zmierzą się z Los Angeles Lakers.
Phoenix Suns - Oklahoma City Thunder 69:97 (16:27, 18:24, 14:23, 21:23)
(M. Morris 12, P.J. Tucker 8, K. Marshall 7 - R. Westbrook 24, T. Sefolosha 20, K. Durant 18)