WKS Śląsk Wrocław jest zdecydowanym faworytem do awansu do TBL, już sezon zasadniczy należy do tej drużyny, która ustanowiła nowy rekord - wygrała 22 kolejne mecze.
Jednak rekord jest sprawą drugorzędną, najważniejsze są zwycięstwa. - Żeby ustanowić rekord, trzeba wygrywać. Wygrane zawsze cieszą, więc z rekordu cieszymy się bardzo - przyznał Paweł Kikowski, który miał duży udział w triumfie w Dąbrowie Górniczej. MKS wysoko postawił poprzeczkę rywalom, którzy nie odnieśli łatwej wygranej. - Na pewno o zwycięstwo nie było łatwo. Wiedzieliśmy, że w Dąbrowie Górniczej gra się trudno, koszykarze MKS-u przegrali u siebie wcześniej tylko dwa razy, więc dobrze czują się we własnej hali, co pokazali w meczu z nami - zaznaczył.
W drugiej kwarcie środowej konfrontacji Paweł Kikowski w ciągu 1,5 minuty (od stanu 23:22) aż trzykrotnie trafił za trzy, dołożył do tego celny lay-up, dzięki czemu dał WKS-owi prowadzenie, a Radosław Hyży akcją 2+1 powiększył przewagę (25:36). Ta seria była ważna dla Śląska, lecz mimo to - w trzeciej kwarcie - dąbrowianie zdołali doprowadzić do remisu.
W całym spotkaniu Kikowski cztery razy trafił za trzy i właśnie ten ostatni celny rzut był najbardziej efektowny. Czwartą odsłonę podopieczni Wojciecha Wieczorka rozpoczęli od serii 8:0, co poderwało dąbrowską publiczność do dopingu, a celną trójką uciszył ją właśnie Paweł Kikowski. - Fajnie ucisza się publiczność (uśmiech). Kiedy kibice dopingują, jest fajna atmosfera. Dla zawodnika, który przyjeżdża do "obcej" hali, trafia ważny rzut i wszyscy milkną - oprócz naszych kibiców, którzy świetnie nas dopingowali - jest na pewno fajnym uczuciem i to się słyszy.
Drużynę WKS Śląsk na pewno stać na przedłużenie świetnej serii zwycięstw. Na ilu wygranych wrocławianie się zatrzymają? - Oj, nie wiem... Ale będziemy się starać, żeby w następnej kolejce nasza passa się nie skończyła - powiedział Paweł Kikowski.
W ramach 24. kolejki Śląsk podejmie drużynę Znicza Basket Pruszków.