Michał Spychała (trener Znicza Basket Pruszków): Wiadomo, że każda drużyna przyjeżdża tutaj po najniższy wymiar kary. Nie ukrywam, że w naszej sytuacji, miejscu w tabeli i po ostatnich meczach można było też tak stwierdzić, ale ja powiedziałem chłopcom, że cudów nie wymagam. Wymagam innego stylu, charakteru którego nam brakowało, stabilności. To spotkanie było dla nas wielkim prestiżem, wielkim świętem. Fajnie, że dobrze się zaprezentowaliśmy. Powinienem się cieszyć, ale dla mnie jest też wielka szkoda, bo kolejne straty ponoszę w zespole przed trudnymi meczami, które dopiero będą decydowały o naszym graniu, naszej pozycji. Jestem tym bardziej smutny. Może bym był bardziej uśmiechnięty, gdyby nie ta sytuacja. Myślę, że nikt się nie zawiódł na naszej grze, może niektórych miło zaskoczyliśmy. Mogę być zły na zespół tylko za to, że nie może się tak skupić na każdym meczu, bo nie zawsze będziemy grali w Orbicie.
Tomasz Jankowski (trener WKS-u Śląska Wrocław): Chciałem pogratulować zawodnikom z Pruszkowa i trenerowi. Naprawdę czapki z głów. Jest to zespół, który przyjechał i podjął walkę od pierwszej minuty, nie poddał się. Miał jakiś pomysł na nas. Tak zaciętego meczu u nas, oprócz meczu z Anwilem, to chyba nie było od spotkania z drużyną z Przemyśla gdzieś w 3. kolejce. Generalnie jest tak, że zawiedliśmy na całej linii, graliśmy bardzo źle, praktycznie nic nie funkcjonowało - ani atak, ani obrona. Zwycięstwo cieszy, gra nie. My już mamy plan dalekosiężny na play-offy i chcemy już powoli o tym myśleć. Nie ukrywam, że sytuacja w tabeli nie ułatwia koncentracji. To nie jest oczywiście wytłumaczeniem, bo już mamy dosyć dużą przewagę nad drugim zespołem. Podejrzewam, że to już też ma jakiś wpływ. Nie chcę nikogo tłumaczyć. Zagraliśmy beznadziejnie. Takie jest podsumowanie.
Dominik Czubek (kapitan Znicz Bakster Czubka): Tak, jak nasz trener powiedział, to było bardziej takie spotkanie prestiżowe. Nam bardziej zależy na wygranych z drużynami, które sąsiadują z nami w tabeli. Daliśmy z siebie wszystko, ale myślę, że ważniejsze jest to, abyśmy ten poziom, charakter grania, waleczność pokazali w następnych spotkania. Nie do końca zgodzę się z trenerem Jankowskim, że Śląsk grał bardzo słabo. Grali tak, jak my im pozwalaliśmy. Po prosto postawiliśmy się i nie przegraliśmy już przed meczem. Czapki z głów przed chłopakami i obyśmy tak grali w następnych kolejkach.
Marcin Flieger (rozgrywający Śląska Wrocław): Myślę, że zagraliśmy słaby mecz. W pierwszej połowie nie radziliśmy sobie w grze jeden na jeden. Właściwie całe spotkanie nie mogliśmy złapać odpowiedniego rytmu. Nie graliśmy swojej koszykówki. W trzeciej i czwartej kwarcie na pewno nie zaprezentowaliśmy dobrej obrony, ale lepszą niż w pierwszej połowie. Potem z obrony poszedł atak i zdobyliśmy kilka punktów przewagi. Właściwie już potem kontrolowaliśmy spotkanie.