Postraszyli lidera - relacja z meczu UMKS Kielce - WKS Śląsk Wrocław

Śląsk Wrocław srogo się zawiódł licząc na łatwe punkty w Kielcach. Ambitnie grający UMKS przez ponad trzy kwarty dotrzymywał kroku rywalom.

Rafał Starosta
Rafał Starosta

W piątkowy wieczór doszło w Kielcach do pojedynku 15. w tabeli UMKS-u Kielce z liderem rozgrywek i kandydatem do awansu - Śląskiem Wrocław. Przyjezdni przez niemal całe spotkanie musieli grać na 100 proc. swoich możliwości, a nic nie tracący miejscowi realizowali taktykę nakreśloną przed meczem przez trenera Rafała Gila. - Trzeba podjąć ryzyko, oddawać wiele rzutów i przede wszystkim rozegrać mecz na 110 proc. naszych możliwości - mówił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Pierwsza kwarta upłynęła pod znakiem efektownej gry. Drużyny oddawały wiele rzutów z dystansów czy po licznych kontratakach. Już po minucie było 5:3 dla UMKS-u, a trójkami popisali się: dla kielczan Rafał Król i po stronie Śląska Paweł Kikowski. Szybkie rozgrywanie akcji przez kielczan zmuszało przyjezdnych do fauli i już po 2,5 minutach dwa przewinienia na koncie miał Adrian Mroczek-Truskowski. Przez pierwsze dziesięć minut prowadzenie zmieniało się wielokrotnie, ale tę odsłonę dwoma punktami wygrały "Scyzoryki".

Wrocławianie zaskoczeni takim obrotem szybko ruszyli do ataku. Wzmocnili obronę, przez co rywale zaczęli się gubić, czego przykładem są chociażby dwa niecelne wsady Piotra Osiakowskiego z odległości kilkunastu centymetrów od kosza. W 18. minucie po akcji 2+1 Tomasza Ochońko Śląsk prowadził już 48:38 i nic nie wskazywało, że w tym meczu będziemy mieć jeszcze emocje. Do końca pierwszej połowy kielczanom udało się odrobić sześć "oczek" i przegrywali z faworytem tylko czterema punktami (46:50).

Na początku drugiej połowy 17-krotni mistrzowie Polski próbowali odskoczyć, ale UMKS utrzymywał dystans. W połowie kwarty Śląsk zaczynał słabnąć, a okres doskonałej gry miał rozgrywający gospodarzy Hubert Makuch. Najpierw zdobył pięć punktów z rzędu i doprowadził do remisu 56:56, a potem asystuje przy punktach Rafała Króla i niespodziewanie to beniaminek prowadził dwoma punktami. W końcówce kwarty Kikowski trafił za trzy i przed decydującą kwartą było 67:66 dla lidera I ligi.

Doświadczenie ekipy z Dolnego Śląska oraz dyspozycja liderów dała o sobie znać właśnie w czwartej kwarcie. Dwukrotnie Marcin Flieger oraz raz Paweł Kikowski trafili po rząd z dystansu i w ciągu kilkunastu sekund ze stanu 68:69 zrobiło się 70:78. Rywale bezskutecznie próbowali skopiować ich wyczyn, a Śląsk stopniowo powiększał przewagę.

Ostatecznie mecz zakończył się zgodnie z przewidywaniami - po raz 24. w sezonie wygrali gracze Śląska, dzięki czemu już teraz zapewnili sobie 1. miejsce po rundzie zasadniczej. Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobyli: Michał Gabiński oraz Paweł Kikowski - po 19, a dla UMKS-u Rafał Król - 22, z czego 16 w I połowie.

- W naszym wykonaniu nie zabrakło niczego. Zagraliśmy na 100% swoich możliwości, mimo kilku błędów, których się nie ustrzegliśmy, wynik był otwarty. Może w końcówce brakowało sił, ale pamiętajmy, że graliśmy z bardzo dobrą drużyną - stwierdził po meczu kapitan UMKS-u Łukasz Fąfara.

UMKS Kielce - Śląsk Wrocław 79:90 (26:24, 20:26, 20:17, 13:23)

UMKS: Król 22 (2), Fąfara 19 (4, 6 zb., 6 as.), Makuch 15 (1), Wróbel 10 (7 zb.), Tokarski 5 (1), Bacik 3, Busz 3 (1), Miernik 2, Kamecki 0, Osiakowski 0.

Śląsk
: Gabiński 19, Kikowski 19 (5), Flieger 18 (3), Hyży 18, Ochońko 8 (1), Bochenkiewicz 6, Prostak 2, Mroczek-Truskowski 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×