Bartosz Półrolniczak: Dla wielu kibiców w Polsce, którzy cię pamiętają byłeś faworytem tego konkursu. Nikt jednak nie spodziewał się, że wygrasz w tak zdecydowany sposób.
Michael Deloach
: Na pewno bardzo się z tego cieszę. To świetne uczucie. To bardzo ważne dla mojej drużyny, wielu kibiców w Polsce mogło o niej coś więcej usłyszeć. Dla mnie to świetne doświadczenie i naprawdę duża radość. Wsady to najpiękniejsza część koszykówki.
To był twój pierwszy występ w Meczu Gwiazd?
-
Tak. Bardzo się cieszę, że mogłem tu grać, że zostałem doceniony. To święto koszykówki zarówno dla kibiców jak i dla zawodników. Można powiedzieć, że to normalny mecz, ale ze specjalnym przesłaniem.
Znów mogłeś zagrać w Polsce, było to dla ciebie coś wyjątkowego?
-
Jasne, że tak. To wyjątkowe uczucie znów zobaczyć polskich kibiców i przypomnieć się w Polsce. To była dla mnie bardzo miła chwila, bardzo zależało mi, by pokazać się z jak najlepszej strony.
No właśnie, w sezonie 2010/2011 grałeś w Siarce Tarnobrzeg, wróciły wspomnienia z Polski?
-
Na pewno wiele wspominałem. Gra w Tarnobrzegu była dla mnie naprawdę czymś bardzo miłym. Fani są tam naprawdę oddani, wiem co mówię. Nie szło nam dobrze, a zawsze przychodzili licznie na mecze i nas wspierali. Gdy odchodziłem, były pewne nieporozumienia, ale nie ma co do tego wracać. Chciałbym jeszcze zagrać w polskiej ekstraklasie, może już w przyszłym sezonie? Kocham Polskę i Tarnobrzeg, poznałem tam naprawdę wielu świetnych ludzi.
To oznacza, że liga czeska nie spełnia twoich ambicji?
-
To nie tak. Cieszę się, że grał w Czechach. Naprawdę świetnie się tu czuję, mogę pokazywać na co mnie stać. To bardzo ciekawa liga, ale nie da się ukryć, że polska ekstraklasa jest mocniejsza sportowo.
Grasz w drużynie z Pawłem Mrozem. Rozmawiacie o twoim pobycie w Polsce i polskiej koszykówce?
-
Paweł to mój dobry przyjaciel, dobrze się razem trzymamy. Czasem rozmawiamy o tym, co się dzieje w koszykówce i o własnych doświadczeniach.
Mecze Gwiazd zawsze są specyficzne. kibice oczekują, że pokażecie coś, czego na meczu ligowym raczej nie zobaczą. To dla was wyzwanie?
-
Może nie wyzwanie, ale na pewno musimy zadbać o to, by kibice byli zadowoleni. Na takich meczach jest więcej luzu, można pokazać efektowną grę i ucieszyć fanów. To jest najważniejsze.
W meczu z gwiazdami polskiej ligi było jednak widać, że pod koniec oba zespoły zagrały na poważnie.
-
To tak, nikt nie lubi przegrywać. Nawet w takim meczu. Polska drużyna okazała się lepsza i zasłużenie wygrali. Wynik to jednak sprawa mniej ważna w takim spotkaniu.
Walter Hodge został wybrany MVP, twoim zdaniem słuszny wybór?
-
Bez dwóch zdań. To świetny zawodnik, na pewno poradziłby sobie w lidze mocniejszej niż Polska. Wiele można się od takiego zawodnika nauczyć.
W Czechach jesteś taką postacią jak Walter w Polsce. W Siarce grałeś swój pierwszy sezon w Europie, pozwolił ci stać się lepszym graczem?
-
Pierwszy sezon w Europie zawsze jest trudny. Nowe zasady, inny sposób gry. Na pewno stałem się lepszym i bardziej doświadczonym zawodnikiem. Nauczyłem się tego, co w europejskiej koszykówce jest najważniejsze.
Do głosowania na ciebie zachęcał sam John Wall na swoim twitterze. To chyba sprawiło, że stałeś się przed tym meczem jeszcze bardziej popularny.
-
Znamy się już parę ładnych lat i jesteśmy przyjaciółmi. Na pewno jego osoba sprawiła, że ludzie o mnie usłyszeli. Cieszę się, że mogłem pewnie i dzięki niemu tu przyjechać i wygrać ten konkurs. Na pewno mecz we Wrocławiu zapamiętam na długo.