Nie patrzymy na ligową tabelę - rozmowa z Dawidem Przybyszewskim, koszykarzem Jeziora Tarnobrzeg

Dawid Przybyszewski i jego drużyna chcą w najbliższym meczu pokazać, że wysoka porażka z mistrzami Polski była wypadkiem przy pracy. - Wyciągnęliśmy wiele wniosków - mówi gracz Jeziora Tarnobrzeg.

Bartosz Półrolniczak: Przed wami bardzo ważny mecz ze Startem Gdynia.

Dawid Przybyszewski: No tak, to jest mecz jak to się mówi za cztery punkty. Będziemy się też z nimi spotykać w następnej fazie rozgrywek. Nie bierzemy pod uwagę innego wyniku jak wygrana, chcemy powalczyć o play off. Takie mecze po prostu musimy wygrywać. Trenujemy już dość sporo specjalnie pod ten mecz, wykorzystujemy przerwę na Mecz Gwiazd. Nastawienie jest dobre, nasze przygotowanie moim zdaniem także jest dobre.

Patrzycie czasem na tabelę? Polpharma świetnie sobie ostatnio radzi, nie możecie sobie pozwolić na kolejne straty punktów, jeśli marzycie o play off.
-

Nie patrzymy, bo nie jest czas na to. Jeszcze bardzo dużo grania, w tym dużo pojedynków bezpośrednich. Trzeba zaczynać od siebie i skupiać się na własnych meczach. Pracujemy nad sobą, chcemy te nasze braki poprawiać. Wszystko po to, by być gotowym na ten decydujący fragment sezonu. Wszystko tak naprawdę zależy od nas, najpierw trzeba samemu osiągać dobre wyniki. Dopiero potem można sobie spojrzeć w tabelę na dokonania rywali.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

W Tarnobrzegu wygraliście ze Startem, ale długo zanosiło się na to, że przegracie. Na co musicie najbardziej uważać w tym meczu który was czeka?
-

Na pewno to jest nieobliczalna drużyna. Taka trochę jak my, ciężko przewidzieć jak się zaprezentują. To jest i wada i zaleta. Mają taki twardy i defensywny styl. Szczególnie zacieśniają strefę podkoszową, jest mało miejsca na jakieś manewry czy podania. Będzie dzięki temu pewnie dużo pozycji na obwodzie, musimy być skoncentrowani i to wykorzystać. Na pewno nie ma co liczyć, że łatwo uda się zdobyć punkty spod kosza. Jeśli nie będzie akurat w tym dniu dobrej skuteczności za trzy, to będzie trzeba się nastawić na naprawdę twardą walkę i ciężkie spotkanie.

Macie coś od udowodnienia po ostatniej dość wstydliwej porażce z Asseco.
-

Zdecydowanie. Podejdziemy inaczej niż do tego meczu z Asseco. Tam byliśmy dziwnie przestraszeni, jacyś usztywnieni. Trzeba zagrać agresywniej i postarać się narzucić rywalowi własny styl gry. Może trochę nas przeraziła nazwa rywala. Teraz jest mniej więcej przeciwnik równorzędny. Będzie zupełnie inny mecz. Moim zdaniem jesteśmy lepszym zespołem, ale trzeba to udowodnić. Na wyjeździe idzie nam ciężko i nie da się ukryć, że to będzie bardzo trudny mecz.

No właśnie, bez wygranych na wyjeździe na pewno do play off nie da się awansować...
-

To dla nas taki dodatkowy bodziec. Wiemy o co walczymy, wiemy też jak długo czekamy na tą wygraną. Lepszej okazji może już nie być, jak nie teraz to kiedy? Mamy w sobie dobre nastawienie, wiarę i chęć pokazania, że potrafimy grać nie tylko w Tarnobrzegu. Było trochę czasu by się dobrze przygotować, teraz już wszystko zależy tylko od tego, czy będziemy w stanie to wszystko powtórzyć w warunkach meczowych.

Mieliście czas by się przygotować, ale z drugiej strony w lutym było mało grania. Te przerwy będą tylko i wyłącznie pomocne, czy lepiej być jednak w rytmie meczowym?
-

To jest trudne pytanie, bo tak naprawdę będzie można to określić dopiero po zakończeniu tego etapu. Na pewno są plusy i minusy. Przed Asseco nam to nie pomogło, ale teraz nie musi być tak samo. Mieliśmy co poprawiać, i być może akurat teraz ta przerwa okaże się dla nas zbawienna. Wyciągnęliśmy wiele wniosków, dużo rozmawialiśmy. Jestem pewien, że taka sytuacja już się nie powtórzy.

Każdy narzeka, że raz w sezonie musi przyjechać kawał drogi do Tarnobrzega. Wy macie takie wyjazdy praktycznie za każdym razem. Ma to wpływ na waszą dyspozycję na parkietach rywali?
-

Można trochę tak to nazwać i zwalić to na te podróże. Nie jest to komfortowa sytuacja, choćby taka, jaką mają drużyny na wybrzeżu. Jest w ich przypadku mniej takich męczących wyjazdów. Ale z drugiej strony zawsze jedziemy dość wcześnie, więc nie ma też co przesadzać w drugą stronę. Nie jesteśmy w tej lidze potentatem, mamy wąski skład. U siebie zawsze znacznie łatwiej postawić się nawet dużo lepszej ekipie i ją ograć. Gramy takimi środkami jakie mamy, doceniamy to co jest i będziemy walczyć, by było tylko i wyłącznie lepiej.

Podkoszowy Jeziora wierzy, że jego drużyna zacznie wreszcie wygrywać na wyjeździe
Podkoszowy Jeziora wierzy, że jego drużyna zacznie wreszcie wygrywać na wyjeździe

Zmieniła się coś ekstraklasa podczas twojej nieobecności, zaskoczyło cię coś?
-

W sumie niewiele się zmieniło. Jedynie to, że teraz jest znacznie bardziej wyrównana stawka. Każdy może ograć każdego, w pojedynczych meczach nie ma tak naprawdę pewności kto wygra. Kiedyś było to moim zdaniem bardziej przewidywalne. Jeszcze parę sezonów wstecz były takie drużyny, które były poza zasięgiem. Teraz walczyliśmy z każdym jak równy z równym, wiele razy przegraliśmy w ostatnich minutach. Jedynie z Turowem nam nie wyszło, ale oni moim zdaniem grają najciekawszą koszykówkę na ten moment. Są dobrze poukładanym zespołem. Nie ma murowanego faworyta do złota, i to na pewno jest dla kibiców atrakcyjne. Poza tym jest to najwyższy pułap w naszym kraju. Bardzo się cieszę, że mogłem wrócić na parkiety ekstraklasy.

Początek sezonu miałeś ciężki, potem doznałeś urazu. Z czasem stałeś się coraz pewniejszym punktem drużyny, stać cię w tym sezonie na jeszcze więcej?
-

No na pewno tak, zwłaszcza w obronie. Muszę uważać, żeby nie łapać głupich fauli, bo potem jestem na siebie zły, że nie zagrałem lepiej. Wiadomo, że z czasem jest coraz lepiej, coraz dłużej jesteśmy ze sobą i dobrze się już znamy. To zdecydowanie łatwiejsza sytuacja. Dla mnie najważniejsze jest, byśmy rozwijali się jako zespół. Mamy jeszcze trochę meczów i trzeba się pokazać z dobrej strony.

Powoli zbliżacie się do tej najważniejszej części sezonu, różnice będą pewnie minimalne i wszystko rozegra się w bezpośrednich pojedynkach.
-

Tak na pewno będzie, bo nie dość, że można samemu zyskać, to można tego dokonać kosztem bezpośredniego rywala. Ciężko będzie grać o miejsca 7-8, nasi rywale są mocnymi zespołami. Nastawiamy się na ciężką walkę, wszystko w naszych rękach. Póki będzie szansa, to będziemy walczyć o ten awans. Jesteśmy ambitną grupą i na pewno zawalczymy do ostatniego meczu.

Odwiedzacie dużo szkół, macie spory wpływ na promocję koszykówki w Tarnobrzegu. Jak generalnie oceniasz klimat dla tego sportu panujący w mieście?
-

Te wyjścia to jest dla nas naprawdę super doświadczenie. Można się pokazać dzieciakom, zaprezentować jakieś zagrania czy porozmawiać. Oni w ten sposób jeszcze bardziej się interesują. Kontakt na żywo to zupełnie coś innego niż oglądanie nas podczas meczu. Cieszę się, że Tarnobrzeg tak żyję koszykówką. Naprawdę byłem zaskoczony, zwłaszcza na początku. Atmosfera jest świetna, panują tu bardzo dobre warunki dla ekstraklasowej drużyny. Na meczach zawsze możemy liczyć na świetny doping. Jak wcześniej grałem w ekstraklasie, to nie było jeszcze w PLK zespołu z Tarnobrzega. Świetnie, że teraz jest. Mam nadzieję, że będzie jak najdłużej i będzie się rozwijał, bo ci kibice po prostu na to zasługują. My ze swojej strony postaramy im się zrewanżować i wywalczyć ten awans do play off. Myślę, że to byłby nasz spory sukces.

Źródło artykułu: