Nie wiem czy zmienię klub po sezonie - wywiad z Jawanem Carterem, rozgrywającym Polpharmy Starogard Gdański

- Trener szybko zauważył, że gdy gram na dwójce to nie pomaga to drużynie. Dobrze więc, że znowu jestem jedynką - mówi w wywiadzie dla SportoweFakty.pl Jawan Carter, rozgrywający Polpharmy.

Michał Fałkowski: Zwycięstwem nad PGE Turowem Zgorzelec pokazaliście, że poprzednia wygrana, nad Stelmetem Zielona Góra, nie była przypadkiem. Polpharma staje się pogromcą drużyn z czołówki?

Jawan Carter: To dla nas bardzo ważne zwycięstwo. Myślę, że dla nikogo nie jest to tajemnicą, że teraz jesteśmy zupełnie innym zespołem, niż byliśmy chociażby w starym roku. Gramy obecnie chyba najlepszą koszykówkę w sezonie i wierzymy, że każdy mecz jest dla nas szansą na postęp dla nas samych jako zawodników, i dla nas jako całości, czyli drużyny. Jednocześnie, mam wrażenie, że trenujemy o wiele lepiej, niż na początku rozgrywek.

Co to znaczy?

- Przede wszystkim nowy trener zmienił nasz system gry na treningach. Nie chcę wypowiadać się za innych, ale mnie na przykład przywrócił na moją naturalną pozycję, czyli na rozegranie. Wobec innych zawodników postąpił podobnie i dzięki temu obecnie możemy grać bardziej tradycyjnym systemem, który się sprawdza. Każdy z nas dobrze teraz czuje się w swojej skórze, a dodatkowo ostatnio wzmocniliśmy się Martym (Martynasem Andriuškevičiusem - przyp. M.F.), co pozwala nam myśleć pozytywnie o przyszłości.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Nie żałujesz, że forma czy też stabilizacja nie przyszły zbyt późno?

- Nadal mamy szansę na grę w fazie TOP 6 (wywiad został przeprowadzony w niedzielę jeszcze przed meczem Kotwica-Energa Czarni. Ostatecznie słupszczanie pokonali rywala i tym samym Polpharma nie ma już szans na grę w górnej szóstce - przyp. M.F.). Małą, bo małą, ale mamy. Myślę, że mamy jednak czego żałować - z Anwilem przegraliśmy różnicą trzech oczek, w Tarnobrzegu dwoma punktami... Te dwie porażki prawdopodobnie będą kosztować nas bardzo mocno. Najważniejsze jest jednak to, że gramy coraz lepiej, nawet pomimo porażek.

W samych superlatywach mówisz o współpracy z trenerem Mindaugasem Budzinauskasem...

- Czuję, że mam formę, czuję, że gram coraz lepiej, tak samo jak reszta chłopaków, to dlaczego mam nie chwalić? Nie oznacza to jednak, że jestem całkowicie usatysfakcjonowany. Mam nadzieję, że to nie koniec naszej dobrej gry.

Mówisz, że grasz coraz lepiej - w jakim aspekcie?

- Jestem bardzo pewny siebie. Pod tym względem jestem zupełnie innym graczem, niż byłem na początku sezonu. Trener daje mi piłkę w ręce, mówi żebym grał to, co umiem i jak najlepiej umiem i to jest właśnie wyjątkowe. Zaufał nam jako zawodnikom i jako ludziom, a także zachęcił byśmy byli bardziej agresywni na parkiecie i brali odpowiedzialność we własne ręce. A wracając do mnie jeszcze - trener szybko zauważył, że gdy gram na dwójce to nie pomaga to drużynie. Dobrze więc, że znowu jestem jedynką.

Myślisz o tym sezonie w kontekście następnego? Twój kolega z zespołu, Ben McCauley, otwarcie powiedział, że w następnych rozgrywkach będzie chciał grać w lepszej lidze...

- Czasami tak na to patrzę, ale tylko w tym kontekście by każdego dnia motywować siebie do jeszcze większej pracy. Nie powiem jednoznacznie, że będę chciał zmienić klub po sezonie, bo jeśli tylko uznam, że Polpharma daje mi możliwość dalszego rozwoju, to z chęcią tutaj wrócę po lecie. I wiem, że Ben myśli dokładnie tak samo, bo my ciągle spędzamy czas razem.
[nextpage]Poza parkietem również?

- Tak, lubimy swoje towarzystwo, często wychodzimy gdzieś razem. Myślę, że dzięki temu nasza współpraca na parkiecie jest lepsza.

Skoro jesteśmy przy tym temacie - myślisz, że współpraca dwóch zawodników na parkiecie może być produktywna dla zespołu, jeśli poza koszykówką nie przepadają za sobą?

- Nie sądzę by to było możliwe. Jeśli grono ludzi lubi się spotkać poza treningiem, pójść razem na obiad, do kina, samemu, czy ze swoimi partnerkami, to wówczas współpraca na parkiecie będzie skuteczniejsza.

Tylko, że tak mówi praktycznie każdy zawodnik...

- Ale u nas tak rzeczywiście jest. Nie mówię, że w ogóle nie było jakichś niesnasek, problemów, ale myślę, że wszystko zostało wyjaśnione, potem przyszły zmiany wewnątrz zespołu, nadeszły zwycięstwa i teraz jest pozytywnie. Myślę, że dlatego stanowimy taki kolektyw, gdyż polscy koszykarze stanowią rdzeń tej drużyny, bo znają się i szanują z poprzednich lat. A do tego dochodzimy my, obcokrajowcy, którzy wpasowaliśmy się w ten rytm. Fajną atmosferę robi Maja (Łukasz Majewski - przyp. M.F.), nasz kapitan.

Zmieniając nieco temat - kto według ciebie jest najlepszym rozgrywającym ligi?

- Rozumiem czemu pytasz, ale nie chcę na to pytanie odpowiadać, bo sam jestem playmakerem (śmiech).

To w takim razie - czy Ben McCauley jest najlepszym środkowym TBL?

- Ben gra właściwie od początku sezonu tak, że ręce same składają się do braw. Nie sądzę jednak byśmy mogli Bena definiować jako centra. On jest koszykarzem, który może grać właściwie na każdej pozycji poza jedynką czy dwójką. Gra jednak tak skutecznie, że trener może śmiało wykorzystywać go nie tylko jako środkowego.

Dlaczego zatem Polpharma, mająca w składzie, moim zdaniem, najlepszego centra w lidze oraz jednego z najskuteczniejszych rozgrywających, zajmuje tak odległe miejsce w tabeli?

- Cóż, miejsca w tabeli, tak samo jak szacunku, nie otrzymuje się za darmo, trzeba sobie na nie zapracować. Myślę jednak, że gdybyśmy wyłączyli z sezonu te pierwsze tygodnie, gdzie nie wszystko było tak, jakbyśmy tego chcieli, wówczas dzisiaj bylibyśmy w górnej szóstce. Niestety, sezon to całość, choć tak jak już wcześniej mówiłem - nie wszystko stracone. Walczymy dalej.

Kończąc zatem rozmowę, dokończ zdanie: "Będę usatysfakcjonowany tym sezonem, jeśli..."

- Jeśli tylko nadal będziemy się rozwijać, awansujemy do play-off i nie odpuścimy do samego końca.

Źródło artykułu: