WIKANA Start SA Lublin, opromieniona wysokim zwycięstwem w poprzedniej kolejce ze Zniczem Basket Pruszków, przyjechała do stolicy Świętokrzyskiego po cenne punkty, które przybliżałyby ją do gry w play-off. Jednakże już po pierwszej kwarcie pojedynku z UMKS-em Kielce byli daleko od tego celu.
Gospodarze, którzy w ostatnim spotkaniu we własnej hali napędzili strachu Śląskowi Wrocław, po dziesięciu minutach prowadzili 28:19. Podopieczni Rafała Gila od pierwszych sekund rozpoczęli horrendalne ataki i po minucie gry było 7:2. Kielczanie nie zamierzali spuszczać z tonu i gdyby nie dwa z rzędu celne rzuty z dystansu Tomasza Celeja w połowie kwarty (12:11), to lublinianie byliby w bardzo trudnej sytuacji. WIKANA Start nie mogła przebić się przez obronę rywali, sama popełniając niewymuszone błędy. Na dwie minuty przed końcem kwarty było 20:19 dla UMKS-u i goście zamiast atakować stanęli i dlatego na drugą odsłonę wyszli z bagażem 9 punktów straty.
Ekipa z Lublina próbowała przed przerwą podjąć walkę, ale brakowało argumentów. W 12. minucie po celnej "trójce" Sebastiana Szymańskiego tracili do UMKS-u siedem punktów (27:34), minutę później po akcji 2+1 Celeja - już pięć (30:35), ale na więcej nie było ich stać. Kielczanie niesieni dopingiem kibiców kończyli niemal każdą akcję punktami i w 16. minucie po punktach Huberta Makucha prowadzili 50:36. Trener Dominik Derwisz rotował składem, brał przerwy, ale nie przynosiło to efektu i na przerwę drużyny schodziły przy stanie 57:46 dla miejscowych.
Druga połowa była o wiele ciekawsza. Emocje rozpoczęły się kilka minut po wznowieniu gry, kiedy goniący wynik goście stracili jednego z liderów. Za pięć fauli boisko opuścić musiał Marcel Wilczek. W tym momencie WIKANA przegrywała 50:63 i to wydarzenie podziałało na nich mobilizująco. W 26. minucie było już 58:65, a w 28. - 65:69.
Ostatnia kwarta to walka punkt za punkt. Start szybko odrobił straty i 35. minucie wyszedł na prowadzenie 82:81. Gdy chwilę później Damian Tokarski trafił za trzy, a dwa "oczka" dołożył Łukasz Fąfara, UMKS odskoczył na cztery punkty i prowadził niemal do końca spotkania. Niemal, gdyż na boisku za Celeja (przekroczony limit przewinień) pojawił się Alan Czujkowski. W ciągu niemal minuty gry zdobył trzy punkty i na dwie sekundy przed końcem dał prowadzenie swojej drużynie 87:86. Wtedy trener Gil wziął przerwę, piłka po wznowieniu trafiła do Fąfary, a kapitan "scyzoryków" równo z końcową syreną zdobył trzy punkty.
UMKS dzięki zwycięstwo przerwał serię siedmiu porażek z rzędu, jednak nadal zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Natomiast WIKANA Start znacznie oddaliła się od "ósemki".
UMKS Kielce - WIKANA Start SA Lublin 89:87 (28:19, 29:27, 19:24, 13:17)
UMKS: Makuch 20, Fąfara 17 (3), Tokarski 15 (2, 8 zb.), Wróbel 11, Król 9 (1), Busz 5 (1), Lewandowski 5 (1), Kamecki 4, Miernik 3, Bacik 0, Osiakowski 0
WIKANA Start: Szymański 22, Celej 18 (2), Ciechociński 18 (2), Ł. Wilczek 9 (1, 8 zb., 8 as.), M. Wilczek 8, Kowalski 7, Czujkowski 3, Łuszczewski 2, Sikora 0